Zawsze mi się wydawało, że ambicją Tarantino nie było robienie ambitnych filmów a raczej ich wykorzystywanie w celach zabawy kinem.
Chociaż może należałoby najpierw określić co jest kinem ambitnym, co wcale nie jest łatwe. Co dla jednego może być przebłyskiem geniuszu, dla drugiego prawdziwym sztormem głupoty i kiczu.
Ostatnio ambitniejsze filmy, którym poświęciłem swój czas to:
-1.0 - pierwszy film, który porusza temat nanotechnologii, a nie używa jej tylko jako efekciarskiego dodatku. Na uwagę zasługuje dodatkowo duszny i obskurny klimat.
- The thing - stary dobry horror, który trzyma poziom i jest pełen wiarygodnych bohaterów, a nie bandy niedorozwiniętych rozpieszczonych amerykańskich nastolatków i nie epatuje tą hollywoodzką emocjonalnością.
Chociaż może należałoby najpierw określić co jest kinem ambitnym, co wcale nie jest łatwe. Co dla jednego może być przebłyskiem geniuszu, dla drugiego prawdziwym sztormem głupoty i kiczu.
Ostatnio ambitniejsze filmy, którym poświęciłem swój czas to:
-1.0 - pierwszy film, który porusza temat nanotechnologii, a nie używa jej tylko jako efekciarskiego dodatku. Na uwagę zasługuje dodatkowo duszny i obskurny klimat.
- The thing - stary dobry horror, który trzyma poziom i jest pełen wiarygodnych bohaterów, a nie bandy niedorozwiniętych rozpieszczonych amerykańskich nastolatków i nie epatuje tą hollywoodzką emocjonalnością.

