Ooo, dobrze widzieć rozległy temat poświęcony apostazji... Przyznam bez bicia, nie przeglądałam całości, ale nadal mam pewnego rodzaju wątpliwości.
Swoją wojnę z bydgoskim duchowieństwem zaczynam od połowy sierpnia, gdyż w tym terminie wypadają moje 18 urodziny. Zostałam ochrzczona, przyjęłam komunię i bierzmowanie, ale jako zmanipulowany dzieciak. Nigdy nie byłam w pełni przekonana o istnieniu Boga, teraz ten typ wiary traktuję na równi z wiarą w Mikołaja, nie zamierzam też zmieniać swoich poglądów. Dlatego jak tylko dowiedziałam się że istnieje coś takiego jak apostazja, decyzja była natychmiastowa. Z tego co wiem, jakoś niedawno żeby jeszcze bardziej nam dokopać, kler zaostrzył zasady wypisania się. Tylko po 18 roku życia, tylko w obecności dwóch świadków, tylko osobiście, tylko z świadectwem chrztu. [przynajmniej wg apostazja.pl, która jeszcze na początku tego roku przedstawiała inną procedurę]. W ciągu najbliższych kilku miesięcy zmieniam miejsce zamieszkania, aktualnie mieszkam w pobliżu parafii chrztu. Rozumiem więc, że po odpis świadectwa chrztu będę musiała udać się tam. Nasz proboszcz słynie w dzielnicy z arogancji i bufonowatości, w takim razie czy może odmówić mi wydania odpisu jeżeli dowie się, że jest mi to konieczne do dokonania apostazji? Co powinnam zrobić w takiej sytuacji?
Druga sprawa - świadkowie. Kto może być świadkiem? Słyszałam że najlepiej jeśli minimum jednym byłby ktoś z rodziców lub chrzestnych, krótko mówiąc tych którzy towarzyszyli we wstąpieniu do wspólnoty katolickiej [można w ogóle mówić o dobrowolnym wstąpieniu? x_x] Na matkę nie mam co liczyć, już teraz zapowiedziała mi że rzuci mnie psom pod płotem i nie wyprawi pogrzebu. Chrzestna to jej siostra, więc też odpada. Chrzestny mieszka 250 km stąd, ojciec pracuje w Anglii i przeważnie nie ma go w kraju. Możliwe że poproszę o to jedną z koleżanek, więc kwestia jednego świadka byłaby załatwiona, drugiego chciałabym poszukać choćby tutaj na forum. W jaki sposób skontaktować się z osobami które wyraziły chęć pomocy tu, na jednym z tematów? Przez PW?
Trzecia sprawa... odkąd proboszcz był u nas na kolędzie, wie że nie wierzę [nie było mnie przy tym, dowiedział się od matki]. Jak wspominałam, akt apostazji złożę w parafii przyszłego miejsca zamieszkania, ale po akt chrztu będę musiała udać się tu gdzie obecnie. W jaki sposób się zachować? Jak się w ogóle przywitać? Niech będzie pochwalony? X___x Swoją drogą - to też trochę pachnie mi ciosem w stronę nas niewierzących - do księdza mów albo 'szczęść boże' albo wcale... Po prawdzie boję się tej procedury, ale każdy dzień utwierdza mnie tylko w słuszności decyzji i że powinnam tego jak najszybciej dokonać.
Swoją wojnę z bydgoskim duchowieństwem zaczynam od połowy sierpnia, gdyż w tym terminie wypadają moje 18 urodziny. Zostałam ochrzczona, przyjęłam komunię i bierzmowanie, ale jako zmanipulowany dzieciak. Nigdy nie byłam w pełni przekonana o istnieniu Boga, teraz ten typ wiary traktuję na równi z wiarą w Mikołaja, nie zamierzam też zmieniać swoich poglądów. Dlatego jak tylko dowiedziałam się że istnieje coś takiego jak apostazja, decyzja była natychmiastowa. Z tego co wiem, jakoś niedawno żeby jeszcze bardziej nam dokopać, kler zaostrzył zasady wypisania się. Tylko po 18 roku życia, tylko w obecności dwóch świadków, tylko osobiście, tylko z świadectwem chrztu. [przynajmniej wg apostazja.pl, która jeszcze na początku tego roku przedstawiała inną procedurę]. W ciągu najbliższych kilku miesięcy zmieniam miejsce zamieszkania, aktualnie mieszkam w pobliżu parafii chrztu. Rozumiem więc, że po odpis świadectwa chrztu będę musiała udać się tam. Nasz proboszcz słynie w dzielnicy z arogancji i bufonowatości, w takim razie czy może odmówić mi wydania odpisu jeżeli dowie się, że jest mi to konieczne do dokonania apostazji? Co powinnam zrobić w takiej sytuacji?
Druga sprawa - świadkowie. Kto może być świadkiem? Słyszałam że najlepiej jeśli minimum jednym byłby ktoś z rodziców lub chrzestnych, krótko mówiąc tych którzy towarzyszyli we wstąpieniu do wspólnoty katolickiej [można w ogóle mówić o dobrowolnym wstąpieniu? x_x] Na matkę nie mam co liczyć, już teraz zapowiedziała mi że rzuci mnie psom pod płotem i nie wyprawi pogrzebu. Chrzestna to jej siostra, więc też odpada. Chrzestny mieszka 250 km stąd, ojciec pracuje w Anglii i przeważnie nie ma go w kraju. Możliwe że poproszę o to jedną z koleżanek, więc kwestia jednego świadka byłaby załatwiona, drugiego chciałabym poszukać choćby tutaj na forum. W jaki sposób skontaktować się z osobami które wyraziły chęć pomocy tu, na jednym z tematów? Przez PW?
Trzecia sprawa... odkąd proboszcz był u nas na kolędzie, wie że nie wierzę [nie było mnie przy tym, dowiedział się od matki]. Jak wspominałam, akt apostazji złożę w parafii przyszłego miejsca zamieszkania, ale po akt chrztu będę musiała udać się tu gdzie obecnie. W jaki sposób się zachować? Jak się w ogóle przywitać? Niech będzie pochwalony? X___x Swoją drogą - to też trochę pachnie mi ciosem w stronę nas niewierzących - do księdza mów albo 'szczęść boże' albo wcale... Po prawdzie boję się tej procedury, ale każdy dzień utwierdza mnie tylko w słuszności decyzji i że powinnam tego jak najszybciej dokonać.

