Bóg żebrzący o chleb od drzwi do drzwi! - Bóg który nie ma gdzie położyć swej głowy! - Bóg przybity do dwóch kawałków skrzyżowanych desek! Bóg zadźgany przez najętego oficera! - Bóg stracony z rozkazu urzędnika niższej instancji! - Co za szalona Idea - czy to w ogóle jakaś Idea, czy raczej niszcząca choroba mózgu? Mówić o "poganach w ich ślepocie" i przesądnym obłędzie minionych epok! Dlaczego jest to odbierane jako zabawne dla histerycznej współczesnej Idolatrii - deifikacji Żyda. "Boski Demokrata" został stracony na szubienicy rządu, ponieważ Władcy Cesarstwa Rzymskiego byli potężniejsi niż on. Jego siła, i siła jego zwolenników nie równała się ich sile.
Jego śmierć była sromotną klęską - Odkupiciel który nikogo nie odkupił - Zbawiciel który nikogo nie zbawił - Mesjasz biczowany niczym ciele - niewolnik-agitator słusznie zniszczony za wygłaszanie fałszu - potwornej ewangelii Miłości, Braterstwa, Równości.
Nawet z duchowego punktu widzenia, nie istnieje zupełnie nic w jego życiu ani w tym co po sobie pozostawił co ukazałoby że "blady człowiek na krzyżu", kiedy jęczał i płakał tak przejmująco, "zajrzał głębiej w Próżnię, niż ci którzy zgromadzeni byli by patrzeć jak kona".
Chociaż raz miejski motłoch podążał właściwym tropem, kiedy wzniósł petycję o uwolnienie raczej Bar Abbasa niż gibkiego śpiewaka. Bar Abbas opisany jest w "Piśmie Świętym" jako drobny złodziejaszek. W rzeczywistości był on rebelianckim przywódcą - zabójcą Rzymskich podatkobiorców - szefem partyzantów (jak Rob Roy, Robin Hood, William Wallace, William Tell) który pobierał datki od bogatych Hebrajczyków na patriotyczne cele.
Gdybym tam był tego dnia, także dołączyłbym do żądań: "Wydajcie nam Bar Abbasa" - Lepszy jeden Bar Abbas niż tysiąc Chrystusów.
Niestety! Niestety! O Galilejczyku! Nie jesteś ani Drogą, ani Prawdą, ani Światłością!
--------------------------
Czy ludzkość już nie doświadczyła wystarczająco czym są politycy? - Ci skradający się złodzieje i oszuści o czarnych sercach. Ich użądlenie jest bardziej śmiertelne niż ukąszenie kobry, a w oddechu z ich ust czai się ŚMIERĆ. Bądźcie przeklęci! Wy politycy, i wszyscy którzy popierają zwiększanie waszych przywilejów!
Kandydaci na prezydenta, od Jeffersona do Lincolna, (także ich małpujący naśladowcy) generalnie biorąc pobłażali sobie w płytkim blagierstwie, ponieważ to oznaczało głosy, a dla głosów wyborczych ci którzy szukają urzędu wystroili by się w pochlebny jezyk, i promieniowaliby wszelkim diabelskim podstępem.
---------------------------
Czy potraficie zbudować marmurowy pałac z błota i szlamu, wy bełkoczący bałaganiarze? Czy potraficie wynieść zdobywcę z kupy gnoju, albo uczynić głupka wielkim? Czy potraficie stworzyć bohaterów z wieprzy, wy chrząkające "edukowane" świnie? (
)
"Potrafimy! Potrafimy! Potrafimy!" piszczą wściekli retorycy z placu targowego. "Potrafimy! Potrafimy!" ryczy stado kiedy głupio wlewa się przez bramę do ciasnej zagrody. "Tak!, o tak! z pomocą Jezusa i naszej tacy do kwestowania", jęczy kaznodzieja o delikatnej skórze kiedy przewraca tajemnicze karty swojej Czarnej Sztuki. "Z pewnością potrafimy" syczy plastikowy polityk, grzechotnik! - wygłodniały bazyliszek! - którego prawo więcej niweczy niż oddech samumu.
Następnie w twoim kierunku o Ameryko, oni, każdy z osobna i wszyscy naraz, wskazują palcem pełnym dumy! W twoim kierunku!
Ameryko! Gdzie politycy szaleją a lud wyobraża sobie daremne, próżne rzeczy! - i gdzie psy w alejach ujadają do księżyca!
Wówczas odwracam się! Ze smutkiem! I ocieram się o niewolnika w kombinezonie robotnika, śpieszącego do swego zakładu; i o innego w złotym łańcuchu i jedwabnym kapeluszu, śpieszącego się do swoich drobniaków - i chudą kobietę w obskurnych łachmanach, z kupą rupieci spoczywającą na jej koronie; i wspaniałą nierządnicę w diamentach i olśniewającym upierzeniu przejeżdżającą wolno.
A bydło w rzeźni pochyla się po swoje siano; klacz pociągowa, z otartym bokiem, leży opuchnięta i martwa na brukowanym chodniku. Jak bardzo przyprawiające o mdłości to wszystko jest.
Might is Right
Jego śmierć była sromotną klęską - Odkupiciel który nikogo nie odkupił - Zbawiciel który nikogo nie zbawił - Mesjasz biczowany niczym ciele - niewolnik-agitator słusznie zniszczony za wygłaszanie fałszu - potwornej ewangelii Miłości, Braterstwa, Równości.
Nawet z duchowego punktu widzenia, nie istnieje zupełnie nic w jego życiu ani w tym co po sobie pozostawił co ukazałoby że "blady człowiek na krzyżu", kiedy jęczał i płakał tak przejmująco, "zajrzał głębiej w Próżnię, niż ci którzy zgromadzeni byli by patrzeć jak kona".
Chociaż raz miejski motłoch podążał właściwym tropem, kiedy wzniósł petycję o uwolnienie raczej Bar Abbasa niż gibkiego śpiewaka. Bar Abbas opisany jest w "Piśmie Świętym" jako drobny złodziejaszek. W rzeczywistości był on rebelianckim przywódcą - zabójcą Rzymskich podatkobiorców - szefem partyzantów (jak Rob Roy, Robin Hood, William Wallace, William Tell) który pobierał datki od bogatych Hebrajczyków na patriotyczne cele.
Gdybym tam był tego dnia, także dołączyłbym do żądań: "Wydajcie nam Bar Abbasa" - Lepszy jeden Bar Abbas niż tysiąc Chrystusów.
Niestety! Niestety! O Galilejczyku! Nie jesteś ani Drogą, ani Prawdą, ani Światłością!
--------------------------
Czy ludzkość już nie doświadczyła wystarczająco czym są politycy? - Ci skradający się złodzieje i oszuści o czarnych sercach. Ich użądlenie jest bardziej śmiertelne niż ukąszenie kobry, a w oddechu z ich ust czai się ŚMIERĆ. Bądźcie przeklęci! Wy politycy, i wszyscy którzy popierają zwiększanie waszych przywilejów!
Kandydaci na prezydenta, od Jeffersona do Lincolna, (także ich małpujący naśladowcy) generalnie biorąc pobłażali sobie w płytkim blagierstwie, ponieważ to oznaczało głosy, a dla głosów wyborczych ci którzy szukają urzędu wystroili by się w pochlebny jezyk, i promieniowaliby wszelkim diabelskim podstępem.
---------------------------
Czy potraficie zbudować marmurowy pałac z błota i szlamu, wy bełkoczący bałaganiarze? Czy potraficie wynieść zdobywcę z kupy gnoju, albo uczynić głupka wielkim? Czy potraficie stworzyć bohaterów z wieprzy, wy chrząkające "edukowane" świnie? (
)"Potrafimy! Potrafimy! Potrafimy!" piszczą wściekli retorycy z placu targowego. "Potrafimy! Potrafimy!" ryczy stado kiedy głupio wlewa się przez bramę do ciasnej zagrody. "Tak!, o tak! z pomocą Jezusa i naszej tacy do kwestowania", jęczy kaznodzieja o delikatnej skórze kiedy przewraca tajemnicze karty swojej Czarnej Sztuki. "Z pewnością potrafimy" syczy plastikowy polityk, grzechotnik! - wygłodniały bazyliszek! - którego prawo więcej niweczy niż oddech samumu.
Następnie w twoim kierunku o Ameryko, oni, każdy z osobna i wszyscy naraz, wskazują palcem pełnym dumy! W twoim kierunku!
Ameryko! Gdzie politycy szaleją a lud wyobraża sobie daremne, próżne rzeczy! - i gdzie psy w alejach ujadają do księżyca!
Wówczas odwracam się! Ze smutkiem! I ocieram się o niewolnika w kombinezonie robotnika, śpieszącego do swego zakładu; i o innego w złotym łańcuchu i jedwabnym kapeluszu, śpieszącego się do swoich drobniaków - i chudą kobietę w obskurnych łachmanach, z kupą rupieci spoczywającą na jej koronie; i wspaniałą nierządnicę w diamentach i olśniewającym upierzeniu przejeżdżającą wolno.
A bydło w rzeźni pochyla się po swoje siano; klacz pociągowa, z otartym bokiem, leży opuchnięta i martwa na brukowanym chodniku. Jak bardzo przyprawiające o mdłości to wszystko jest.
Might is Right
Stalk the weak, crush their skulls, eat their hearts, and use their entrails to predict the future.

