Ja jakoś nigdy nie mogłem zrozumieć całego oburzenia Dawkinsa i podobnych ową świętą księgą, I mean, no jakoś mnie nie ruszają te historie, po których miałbym poczuć świeckie oburzenie i cieszyć się, że przeszedłem na większy poziom kultury. Fantasy jak fantasy. 
A czytam teraz "Lata ryżu i soli" K. S. Robinsona.

A czytam teraz "Lata ryżu i soli" K. S. Robinsona.
[SIZE="2"]agoreton.pl[/SIZE]

