Może kolega po prostu błędnie rozumie miłość jako totalne zatopienie w partnerze, niejako bycie nim, czucie tego, co on czuje. Takie coś nie jest możliwe dla dojrzałego człowieka, ani potrzebne do szczęścia we dwoje. Bo partner to nie proteza, nie żadne uzupełnienie siebie. "Bycie jednością" to moim zdaniem niezdrowa bajeczka.
.
.
.
.
.
.
.

