I ja nie twierdzę inaczej, Saggit.
esquire mówił zdaje się o czymś takim, jak "czucie dokładnie tego", co czuje partner - jakby to mężczyzna MUSIAŁ dochodzić do takiego absurdalnego poziomu współ-czucia, że odczuwa to, co partnerka <również cieleśnie>, aby związek działał harmonijnie. :p A to bzdura.
esquire mówił zdaje się o czymś takim, jak "czucie dokładnie tego", co czuje partner - jakby to mężczyzna MUSIAŁ dochodzić do takiego absurdalnego poziomu współ-czucia, że odczuwa to, co partnerka <również cieleśnie>, aby związek działał harmonijnie. :p A to bzdura.
.
.
.
.
.
.
.

