TripleSix napisał(a):Ludziska.Dokładnie tak jak piszesz. "Full automatic" swoja drogą, 90% czasu lotu - zwykłego lotu - pasażerskiego liniowca jest kontrolowane przez FMC (komputer pokładowy), który kontroluje wysokość, pochylenie w 3 osiach a także prędkość, dostosowanie tejże do róznych kierunków wiatru etc.
Na rzece Hudson posadził maszynę superdoświadczony pilot. I był to ogromny fuks. Bo jak kończą się z reguły wodowania ciężkich samolotów można się dowiedzieć śledząc podobne historie.
Owszem, dzisiejsza technika pozwala na wiele pilotowi - ograniczyć jego błędy w procedurze lądowania, ale do tego potrzebne jest lotnisko i system ILS III. Bez tego kolekcjoner wielbłądzich odchodów może wykiprować samolot na pierwszym lepszym trawniku, a nie uderzyć w Pentagon na takiej wysokości, bez śladu na ziemi.
I tak jak pisałem wcześniej - brudasy szkolące się na awionetkach mieliby już na początku problemy z samym odłączeniem FMC i przejściem na ręczny. A "łatwość" z jaką wykonuje się manewry B757 to inna sprawa.
Superstar napisał(a):Ale świadkowie widzieli samolot, jest też raport niezależny co do tak dziwnego wbicia się samolotu w budynek, jedyne nie wiadome to brak silników, które być może wywieźli, albo cuś, a potem aferę z tego zrobili, no i ocenzurowanie kamer, co dla mnie jest dziwaczne i daje do myślenia, ale z dwóch tych argumentów nie wynika aby to nie był samolot.Świadkowie mogli być podstawieni, ustawieni etc. Dlaczego służby USA nie pokażą nagrańz kamer monitorujących Pentagon? Nie wierzę, że nagrało się tylko te 5 klatek z kamery na stacji - taki budynek jak Pentagon MUSI być monitorowany ze wszystkich stron. Skoro nie chcą pokazać tych nagrań a jednocześnie uparcie twierdzą, że "to był samolot" - musi być coś na rzeczy.
Znaleziono, owszem, "coś" przypominające kształtem (ale nie rozmiarem) silnik od samolotu.
Gdzie szczątki samolotu? Gdzie ogon, który nie mógł się wbić w budynek? Gdzie kawałki bagaży, foteli, gdzie dziura w trawniku - mam pytać dalej?
Obejrzyj sobie zdjęcia z katastrof lotniczych.
"Marian zataczając się wracał jak zwykle znajomym chodnikiem do domu. Przez zamglone od całonocnej popijawy oczy widział mieszkańców Skórca bezskutecznie uganiających się choćby za kromką jakiegokolwiek pieczywa. Na razie było jednak cicho."
Jan Oborniak "Bankiet w piekarni" (zbiór opowiadań pt: "Krzyk ciszy", wyd. Opoka, Warszawa 1986)
Jan Oborniak "Bankiet w piekarni" (zbiór opowiadań pt: "Krzyk ciszy", wyd. Opoka, Warszawa 1986)

