A ja go w sumie szanuję. Niewielu w ogóle było takich ludzi, nie mówiąc już o księżach, którzy "walili prosto z mostu". Tak jak wtedy - tak i dziś Kościół trwa w jakimś dziwnym "konkubinacie" z państwem - na zasadzie "my wam nie bruździmy a wy nam" (dlatego między innymi NIE MA SZANS w Polsce na szerszą dyskusję nad opodatkowaniem KK, dewiacjami w szeregach kleryckich, etc - lewactwo może sobie gdybać, Napieralski może się oburzać, Senyszyn piszczeć a Urban judzić - ogólnie jets to para w gwizdek - ale z drugiej strony Kościół nie będzie się wypowiadał przeciwko prokryzysowej polityce państwa, wojnie w Iraku etc).
Jasne, gdyby się Popiełuszko nie wychylał - żyłby pewnie do dziś, ale zawsze jest tak, że niepokorni, nie chcący siedzieć cicho, głośno mówiący niewygodne dla elit rzeczy mają problemy.
Jasne, gdyby się Popiełuszko nie wychylał - żyłby pewnie do dziś, ale zawsze jest tak, że niepokorni, nie chcący siedzieć cicho, głośno mówiący niewygodne dla elit rzeczy mają problemy.
"Marian zataczając się wracał jak zwykle znajomym chodnikiem do domu. Przez zamglone od całonocnej popijawy oczy widział mieszkańców Skórca bezskutecznie uganiających się choćby za kromką jakiegokolwiek pieczywa. Na razie było jednak cicho."
Jan Oborniak "Bankiet w piekarni" (zbiór opowiadań pt: "Krzyk ciszy", wyd. Opoka, Warszawa 1986)
Jan Oborniak "Bankiet w piekarni" (zbiór opowiadań pt: "Krzyk ciszy", wyd. Opoka, Warszawa 1986)

