Właśnie po dłuższym czasie robię sobie powtórkę i czytam ponownie "Dialogi" Platona.
Z tejże przyczyny nachodzą mnie różne refleksje, nie tylko te, które snują bohaterowie dialogów.
Zastanawia mnie odmienność kulturowa antycznych Greków. Ich jakże odmienne funkcjonowanie społeczno-polityczne, do tego przesiąknięte homoseksualnymi obyczajami.
Wydawałoby się, przecież na ich dorobku zbudowana jest duża część naszej kultury, jakże często to do nich się odwołujemy, jak nasi przodkowie się do nich odwoływali, ale oni są tak przeraźliwie odmienni. Przecież obcość kulturową Arabów, Japończyków czy innych w dzisiejszych czasach to pikuś i wręcz można to określić jako jakąś quasi-obcość. Może to na bazie bogatej historii czerpania od siebie tych kultur są one nam tak bliskie i na tle antycznych wydają się różnić właściwie detalami?
Przede wszystkim, gdy mowa o estetyce, nawiązywanie właściwie jedynie do płci męskiej.
"Ślicznego Izakrotesa. Cóż Ty jemu powiesz?"
Gadanie o urodziwych chłopcach, mówienie o homoseksualnych kochankach jakby to było coś naturalnego (bo chyba dla nich było?) i to mówienie w taki sposób, że z mojej perspektywy wygląda to jak groteska czy żart.
Dla wyprzedenia możliwych odpowiedzi. Nie mówię tutaj nic z powodu oburzenia, a raczej zdziwienia, a wręcz może osłupienia.
Inna sprawa, zupełnie nie mam pojęcia czy używa się tam złożonych metafor obrazujących pewne kwestie, czy to faktyczne próby opisu pewnych zjawisk. Momentami niektóre tłumaczenia zdają się być ledwie metaforami, trudno wręcz uwierzyć, że może być inaczej niż tak, że za fasadą opisów bogów i ich orszaków kryją się tylko anegdoty, parabole czy może oni faktycznie uważali, że tak jest istotnie. Jak to możliwe, że Sokrates zasłaniający się rozumem w pewnym momencie zakrzyknął: "Bo jakże? Czy nie wierzysz, że Eros to syn Afrodyty i bóg?" cofając swą byłą mowę?
Z tejże przyczyny nachodzą mnie różne refleksje, nie tylko te, które snują bohaterowie dialogów.
Zastanawia mnie odmienność kulturowa antycznych Greków. Ich jakże odmienne funkcjonowanie społeczno-polityczne, do tego przesiąknięte homoseksualnymi obyczajami.
Wydawałoby się, przecież na ich dorobku zbudowana jest duża część naszej kultury, jakże często to do nich się odwołujemy, jak nasi przodkowie się do nich odwoływali, ale oni są tak przeraźliwie odmienni. Przecież obcość kulturową Arabów, Japończyków czy innych w dzisiejszych czasach to pikuś i wręcz można to określić jako jakąś quasi-obcość. Może to na bazie bogatej historii czerpania od siebie tych kultur są one nam tak bliskie i na tle antycznych wydają się różnić właściwie detalami?
Przede wszystkim, gdy mowa o estetyce, nawiązywanie właściwie jedynie do płci męskiej.
"Ślicznego Izakrotesa. Cóż Ty jemu powiesz?"
Gadanie o urodziwych chłopcach, mówienie o homoseksualnych kochankach jakby to było coś naturalnego (bo chyba dla nich było?) i to mówienie w taki sposób, że z mojej perspektywy wygląda to jak groteska czy żart.
Dla wyprzedenia możliwych odpowiedzi. Nie mówię tutaj nic z powodu oburzenia, a raczej zdziwienia, a wręcz może osłupienia.
Inna sprawa, zupełnie nie mam pojęcia czy używa się tam złożonych metafor obrazujących pewne kwestie, czy to faktyczne próby opisu pewnych zjawisk. Momentami niektóre tłumaczenia zdają się być ledwie metaforami, trudno wręcz uwierzyć, że może być inaczej niż tak, że za fasadą opisów bogów i ich orszaków kryją się tylko anegdoty, parabole czy może oni faktycznie uważali, że tak jest istotnie. Jak to możliwe, że Sokrates zasłaniający się rozumem w pewnym momencie zakrzyknął: "Bo jakże? Czy nie wierzysz, że Eros to syn Afrodyty i bóg?" cofając swą byłą mowę?
Matematyka jest niezmysłową rzeczywistością, która istnieje niezależnie zarówno od aktów, jak i dyspozycji ludzkiego umysłu i jest tylko odkrywana, prawdopodobnie bardzo niekompletnie, przez ludzki umysł
Kurt Gödel
Mój blog - http://flaufly.wordpress.com/
Kurt Gödel
Mój blog - http://flaufly.wordpress.com/

