Jako dziecko nienawidziłem tzw. klasycznej literatury młodzieżowej, typu Pan Samochodzik, Wakacje z duchami, bo wszystkie te książki (które w założeniu miały opisywać niezwykle ciekawe przygody) wydawały mi się nudne, infantylne i do bólu przewidywalne (grupka chłopców musi odnaleźć ukryty skarb, pomimo wielu trudności w końcu po długim czasie udaje im się to i zostają przyjaciółmi na całe życie)
Wyjątkiem były książki Niziurskiego, które czytało się świetnie dzięki znakomitemu językowi, prowadzeniu akcji i stosunkowo realnych wydarzeń. I dziś chętnie przeczytałbym "Siódme wtajemniczenie"
Wyjątkiem były książki Niziurskiego, które czytało się świetnie dzięki znakomitemu językowi, prowadzeniu akcji i stosunkowo realnych wydarzeń. I dziś chętnie przeczytałbym "Siódme wtajemniczenie"

