Avatar to największa porażka na jaką poszedłem w tym roku do kina. Mogę to powiedzieć z czystym sumieniem.
Niuejdż aż się wylewa z ekranu i to wcale nie dzięki 3D, który z resztą ani rewolucyjny, ani wspaniały, ani ruszający nie jest. Jest po prostu wkurwiający. To nadal płaski obraz, najwyżej tym razem zamiast malowidła dostajemy płaskorzeźbę. To metoda z potencjałem, jednak najwyraźniej Cameron nie potrafił go uwolnić.
Najlepiej oglądałoby mi się w 3D coś w rodzaju Odysei - cisza przestrzeni, floatujące obiekty i łatwe do wydobycia z tła, skupiające uwagę widzów elementy. O wiele lepiej to wygląda jeżeli z 3 obiektów na ekranie zostanie wydobyty w 3D jeden niż 136756 kwiatków w dżungli z których zostanie wydobytych 2452.
Sztampowość przedstawienia kontaktów z obcymi jest po prostu absurdalna. Zakląłbym, gdyby była w języku polskim wystarczająco dosadna obelga. Fabuły nawet nie chce mi się komentować. Logiki w tym za groszm, nie przyrównywałbym pod tym kątem filmu nawet do Pasażera Nostromo (który nie jest taki zły w przedstawianiu Kontaktu), o chociażby Solaris zapominając. Kurwa, ci "obcy" to pieprzeni NIEBIESCY INDIANIE ZE SZPICZASTYMI USZAMI. ARRRRRRTGRGRHAGHAJASYHKSZFHJTHD!!!!!!!!!!
Czarna rozpacz mnie ogarnia.
Wyszedłbym już w momencie, w którym ta niebieska laska gada do naszego marine "You are like a child" (po angielsku oczywiście) ale miałem jeszcze trochę coli i popcornu, a poza tym chciałem zobaczyć,czy rzeczywiście dla tego filmu nie ma już ratunku. Wyszedłem w momencie, w którym nasz bohater jednoczy plemiona a wszyscy ruszają z łukami i dobrą wolą na XXIII-wieczną technologię.
Niuejdż aż się wylewa z ekranu i to wcale nie dzięki 3D, który z resztą ani rewolucyjny, ani wspaniały, ani ruszający nie jest. Jest po prostu wkurwiający. To nadal płaski obraz, najwyżej tym razem zamiast malowidła dostajemy płaskorzeźbę. To metoda z potencjałem, jednak najwyraźniej Cameron nie potrafił go uwolnić.
Najlepiej oglądałoby mi się w 3D coś w rodzaju Odysei - cisza przestrzeni, floatujące obiekty i łatwe do wydobycia z tła, skupiające uwagę widzów elementy. O wiele lepiej to wygląda jeżeli z 3 obiektów na ekranie zostanie wydobyty w 3D jeden niż 136756 kwiatków w dżungli z których zostanie wydobytych 2452.
Sztampowość przedstawienia kontaktów z obcymi jest po prostu absurdalna. Zakląłbym, gdyby była w języku polskim wystarczająco dosadna obelga. Fabuły nawet nie chce mi się komentować. Logiki w tym za groszm, nie przyrównywałbym pod tym kątem filmu nawet do Pasażera Nostromo (który nie jest taki zły w przedstawianiu Kontaktu), o chociażby Solaris zapominając. Kurwa, ci "obcy" to pieprzeni NIEBIESCY INDIANIE ZE SZPICZASTYMI USZAMI. ARRRRRRTGRGRHAGHAJASYHKSZFHJTHD!!!!!!!!!!
Czarna rozpacz mnie ogarnia.
Wyszedłbym już w momencie, w którym ta niebieska laska gada do naszego marine "You are like a child" (po angielsku oczywiście) ale miałem jeszcze trochę coli i popcornu, a poza tym chciałem zobaczyć,czy rzeczywiście dla tego filmu nie ma już ratunku. Wyszedłem w momencie, w którym nasz bohater jednoczy plemiona a wszyscy ruszają z łukami i dobrą wolą na XXIII-wieczną technologię.
[SIZE="2"]agoreton.pl[/SIZE]

