Dawid:
Wyobraź sobie jakąś funkcję f(x) - 'x' oznacza czas, a 'y' aktualne wydarzenie. Człowiek jest jak przemieszczający się punkt po tym wykresie, a Bóg jest obserwatorem tego wykresu. Bóg widzi cały wykres w jednym momencie w przeciwieństwie do człowieka, którego teraźniejszość sunie po wykresie. Jak widzisz mamy Boga niezależnego od wykresu, jest "ponad" wykresem i widzi wszystkie wydarzenie i czyny, które spotkają naszego człowieczka i te, które były. Lecz czy to sprawia, że nasz wykres nie jest już z góry ustalony? Przecież nasz Bóg już może odczytać końcową wartość i zdecydować o tym co się stanie z naszym punkcikiem po śmierci. Podróż po wykresie nie ma sensu, bo już jest z góry ustalona przez Boga, który wymyślił odpowiednie równanie dla naszej funkcji.
Wyobraź sobie jakąś funkcję f(x) - 'x' oznacza czas, a 'y' aktualne wydarzenie. Człowiek jest jak przemieszczający się punkt po tym wykresie, a Bóg jest obserwatorem tego wykresu. Bóg widzi cały wykres w jednym momencie w przeciwieństwie do człowieka, którego teraźniejszość sunie po wykresie. Jak widzisz mamy Boga niezależnego od wykresu, jest "ponad" wykresem i widzi wszystkie wydarzenie i czyny, które spotkają naszego człowieczka i te, które były. Lecz czy to sprawia, że nasz wykres nie jest już z góry ustalony? Przecież nasz Bóg już może odczytać końcową wartość i zdecydować o tym co się stanie z naszym punkcikiem po śmierci. Podróż po wykresie nie ma sensu, bo już jest z góry ustalona przez Boga, który wymyślił odpowiednie równanie dla naszej funkcji.

