[Marxon6]

Trudne chwile przybliżają nas do Boga. Jest nawet przysłowie : "Jak trwoga to do Boga".

Nie zgadzam się. Niezgoda na niesprawiedliwość i okrucieństwo świata wielu ludzi skłoniła do ateizmu.

Doświadczenia są dla nas potrzebne. W nich możemy widzieć jaki jest Pan. Uczyć się polegania na Nim. Możesz się przez to nauczyć wiele rzeczy.

Jeżeli bóg zrzuca nam nieszczęścia na głowę o jedyne czego możemy się o nim dowiedzieć to tego że jest okrutny. Po za tym jak można ufać komuś kto w każdej chwili może potraktować bliskie tobie osoby jak narzędzia i zabić je tylko po to żeby sprawdzić twoje oddanie? Takie zachowanie pasuje bardziej do przyjemniaczka jakiego mam w awatarze a nie do miłosiernego boga.

Mimo tego, że doświadczenie Joba było tak ciężkie, to wytrwał.

Przecież bóg z góry wiedział że wytrwa, po za tym skąd tyle nieufności w istocie doskonałej?

Uczysz się tego, że Bóg popiera 100% szczerość wobec Niego. Przed Bogiem możesz mówić co masz na sercu. On ceni to, że mówisz mu szczerze co myślisz. Z historii Joba uczysz się także innych cennych rzeczy.

Raczej tego że oczekuje bezmyślnej wierności a za jej brak karze wiecznością w jeziorze ognistym.

Powiedz mi, czy kiedykolwiek przeczytałeś Biblie? Czy posłuchałeś tego co mówią ludzie twierdzący iż Bóg istnieje? Czy po prostu sobie założyłeś, że Go nie ma patrząc na tzw. "dowody nieistnienia Boga" podane przez "wielkiego naukowca" i to ci starczy? Przyjmujesz tylko to co Ci się podoba.

Nie potrzeba dowodów na nie istnienie, wystarczy brak dowodów na istnienie.

Nieważne, że to jest kłamstwo. Ważne, że jest wygodne. Nie ma Boga to hulaj dusza. Po co się zastanawiać, czy On jest czy nie. Żyjmy tu i teraz. Wszyscy tak robią to czemu mam być inny?

Czyli przyznajesz że przyjemniejsze jest życie ateisty, no no no.

Wielcy naukowcy to ateiści, więc czemu ja mam wierzyć w zabobony?

Dobra pytanie. Po co wierzyć w zabobony? Zresztą swojego ateizmu nie opieram na autorytetach a na własnej wiedzy i przemyśleniach.