Bachus napisał(a):Wiem, że druga część wypowiedzi nie jest skierowana do mnie, ale mam nadzieję, że nie będziesz miał nic przeciwko jeśli odpowiem. Co do Metrodosa, myślę że nie jest trudno powiedzieć coś takiego, jednak znając rozmiar wszechświata, przypuszczalną ilość atomów, oraz rachunek prawdopodobieństwa oraz moment wielkiego wybuchu - wyciągnięto wniosek, że życie również na Ziemi miało małą szansę powstać. Jednak żyjemy - wynik jest taki, że powstała teoria multiwersum, by wyrównać obliczenia. Dlatego nie sądzę, by gdzieś w pobliskim otoczeniu istniało życie, które traciłoby cenną energię (musieliby wykorzystywać energię całej swojej galaktyki by pozyskiwać informację z każdego kierunku wszechświata i znaleźć inne życie) by dotrzeć do Ziemi. Podobnie tłumaczy się fakt braku istot pozaziemskich kontaktujących się z nami. Chyba że chcesz uznać piktogramy za dowód, ale to byłaby kolejna bzdura.
Pewnie, że nietrudno powiedzieć coś takiego :p. Ale wg. mnie dobrze gadał

Co do małej szansy powstania życia na Ziemi i we Wszechświecie co powiesz na to iż naukowcy odkryli istnienie aminokwasów poza ziemią. Gdzie? Ano w kometach oraz meteorytach, a przecież te wcale z Ziemi nie pochodzą. A skoro te aminokwasy stanowią podstawę życia to... no sam sobie resztę dopowiedz. Ale wychodzi na to, że równie dobrze życie mogło powstać na Ziemi samo albo też zawdzięczamy to jakiejś zabłąkanej komecie, która w naszą planetę grzmotnęła.
Tak w ogóle to czyżbyś był fanem zasady antropicznej? Ja nie jestem, ponieważ nic sensownego z niej nie wynika. To tak jakbyś powiedział: "Na dworze było -20*C ponieważ założyłem ciepłą kurtkę".
Jeśli chodzi o wykorzystywanie energii to ktoś (nie pamiętam kto) już stworzył "levele" cywilizacji:
1. korzystająca z energii atomu (nasza)
2. korzystająca z energii gwiazdy (pewnie kiedyś nasza
)3. korzystająca z energii galaktyki (być może w dalekiej przyszłości jak się nie pozabijamy :p)
Piktogramy?! No nieeee... facet z deseczką rozdeptujący pole to nie kosmici :lol2:
Cytat:Co do drugiej części pytania, sens Twojej wypowiedzi jest podobny do tego: jeśli na Ziemię przybyłby Bóg i wytłumaczyłby Ci wszystkie cuda z nowego testamentu, oraz stworzyłby technologię, której nie jesteś w stanie zrozumieć, powiedziałby że wszechświat to złudzenie zmysłów duszy, to czy ciągle wierzyłbyś w naukę?Wiesz, sens podobny ale dzięki Tobie przypomniała mi się pewna książka którą czytałem bardzo dawno temu (chciałbym podać tytuł i autora ale naprawdę nie pamiętam
). Mianowicie pewnego dnia na kolonię marsjańską przybywa osobnik, który zwie siebie Jezusem. Ogólnie wszyscy w szoku. On, natomiast, robi tam sobie jakieś cuda, chodzi po wodzie itp. (ogólnie to co w Biblii opisane). Ludzie już zaczynają wierzyć w ponowne przyjście "Pana" ale wkrótce przylatuje statek kosmiczny. Kosmici mówią "przepraszamy za kłopot, mamy nadzieję że szkód żadnych nie wyrządził". Ludzie znów w szoku, bo nie wiedzą o co chodzi. A kosmici na to: "no wiecie, wszędzie go szukamy. Gość uciekł z naszego zakładu dla obłąkanych i wszędzie gdzie się pojawi to chaos wprowadza".I odpowiadając na Twoje pytanie: miałbym ogromne wątpliwości ponieważ właśnie Bóg zaprzeczył sam sobie.
A w świetle dowodów naukowych (ewolucji, aminokwasów wykrytych w kometach itp.) vs. Biblia to co jest wg. Ciebie bardziej prawdopodobne: życie na innych planetach czy wyimaginowana istota z zaburzeniami maniakalno-depresyjnymi oraz rozdwojeniem jaźni, na którą żadnych dowodów nie ma?
Cthulhu fhtagn, Cthulhu fhtagn! Ph'nglui mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah'nagl fhtagn!

