@ Rothein
W takim razie ja się przyznaje, że jestem mieszczuchem. Chociaż nie do końca. Kiedy zaczynam tańczyć, zatracam się w tym co robię. Muzyka uderza mi do głowy i nagle przestaję istnieć "ja". Staje się rytmem, bitem, melodią - tą samą którą staje się Ona. Każdy nasz ruch zapisuje słowami tańca powieść na pustych kartach muzyki. Każdy dotyk i każdy zryw zostawia wyrwaną kartkę. Nie istnieje żadne "wczoraj", nie ma "jutra", jest tylko tu i teraz; muzyka, Ona i ja...
Czy to się kwalifikuje do bycia niesłabym, nietchórzliwym, nielękliwym, czy muszę jednak zostać tym anarchistą?
Rothein, myślę, że Twój problem z brakiem wrażeń w życiu można rozwiązać w jeden sposób: zapisz się na kurs tańca. Piszę poważnie i niezłośliwie
Avx napisał(a):Uh, akurat z tym, to ja się nawet zgadzam... =)
W takim razie ja się przyznaje, że jestem mieszczuchem. Chociaż nie do końca. Kiedy zaczynam tańczyć, zatracam się w tym co robię. Muzyka uderza mi do głowy i nagle przestaję istnieć "ja". Staje się rytmem, bitem, melodią - tą samą którą staje się Ona. Każdy nasz ruch zapisuje słowami tańca powieść na pustych kartach muzyki. Każdy dotyk i każdy zryw zostawia wyrwaną kartkę. Nie istnieje żadne "wczoraj", nie ma "jutra", jest tylko tu i teraz; muzyka, Ona i ja...
Czy to się kwalifikuje do bycia niesłabym, nietchórzliwym, nielękliwym, czy muszę jednak zostać tym anarchistą?
Rothein, myślę, że Twój problem z brakiem wrażeń w życiu można rozwiązać w jeden sposób: zapisz się na kurs tańca. Piszę poważnie i niezłośliwie

