Kaziola88 napisał(a):Ogólnie moja opinia jest taka, że Jezus (bo istniał, ale jako człowiek) ubzdurał sobie, że jest tym, opisanym w ST "Mesjaszem" i będzie nawracał Żydów i pogan (Rzymian).:] Za podburzanie ludu przeciwko okupantowi (oficjalnie - władzy) skazali go na mękę i śmierć. Warto było?
EDIT: zauważyłem, że Marlow pisał już o rozbieżnościach w zmartwychwstaniu;] Nie szkodzi, ja się bardziej rozpisałem:p.
Jeśli odrzucamy zmartwychwstanie to:
A. Jezusa ukrzyżowano i zmarł, potem ktoś spoił czymś na spanie strażników, odwalił kamień i wyniósł ciało w bezpieczne miejce, potem podstawiono wcześniej przygotowywanego i trenowanego sobowtóra Jezusa, żeby się poukazywał i podsycił wiarę, potem sobowtóra Jezusa zabito żeby nie używał niepotrzebnie dalej języka i żeby go nie zlokalizowano jak gdzieś w gospodzie przepija zarobione za "występ" pieniądze,
B. Jezus był trochę sterowany i podkupywany, osądzający i skazujący go doszli z nim do porozumienia. Przygotowano "sobowtóra Jezusa", którego czymś odurzono, żeby bez komplikacji odegrał swoją rolę. W jakiś sposób w którymś momencie przed ukrzyżowaniem, odwrócono uwagę widowni i podmieniono Jezusa na sobowtóra, na krzyżu zginął sobowtór. Jezus wziął kasę żeby dopełnić reszty i trochę się poukazywać i poudawać zmartwychwstałego. Potem go zabito, żeby nie było problemów i żeby dobrze wykreować legendę.
W obu przypadkach, jest prawdobodobne, że Jezusa podkręcano/wkręcano, robiono z niego wariata, może pomagano mu wykonać "cuda".
Nie ma znaczenia jaką oficjalnie religię reprezentowali intryganci. Wszak jak był Jezus, w sprawie religii coś się działo, odświeżyło to wiarę w owieczkach, które stały się grzeczniejsze w stosunku do kapłanów i składały większe datki, kapłani mieli więcej do powiedzenia niż władza cywilna i o to chodziło.
Pewien problem stanowi wniebowstąpienie Jezusa - ile metrów nad ziemią 5, 50 (?) widzieli go apostołowie jak wstępował do Nieba i rozpłynął się w mgłę?
Jest to nieadekwatne do naszej wiedzy dziś, bo nie wierzymy że Niebo jest w innej galaktyce i Jezus raczej nie powinien wznosić się w górę tylko rozpłynąć w miejscu stania do "obszaru transcendentnego, który nie jest przestrzenią" jak uświadamiali mnie na tym forum goszczący tu katolicy!:-)

