Marlow napisał(a):Wiesz gąsko, ja tego nie wiem, i nie zamierzam się w to zagłębiać. To co proponujesz, to pisanie nowej antybiblii, ale Bibli pauperum. Szczerze mówiąc, jest to pozbawione sensu.
Jeśli chcemy ją podważyć, to nie bierzemy się za ustalenie DNA Jezusa, czy pytamy, gdzie był Jezus, gdy go nie było, tylko analizujemy zeznania. Wg chrześcijan, takich zeznań , dostarczają nam ''naoczni świadkowie''
Dla mnie jest ważne gdzie był Jezus gdy go nie było, w odosobnieniu 40km od miejsca "pojawień" to mógłby być pustelnik może Buddysta, Jezus był mesjaszem i Bogiem to powinien zabrać tyłek do domu czyli do Nieba. Już ludzi "zbawił" czyli zakończył misję, pora było chyba wrócić do domu? Kilka razy jeszcze zrobił wypad z Nieba i zaprezentował ludziom swoje cudownie zmarwychwstałe ludzkie ciało o DNA zgodnym z tym pierwotnym przy narodzinach. Potem powiedział, że wstępuje do Nieba już na dłużej, nie będzie robił wypadów swoim cudownym ciałem które można było dotknąć i upewnić się że to nie duch. Zapowiedział, że odtąd jak się komuś objawi to przyśle już tylko swój hologram.
Kaziola sugeruje odludzie i odosobnienie. Jeśli Jezus się tam modlił to chyba o pomyślne własne Wniebowstąpienie i żeby aparatura śluzy powietrznej Ziemia-Niebo nie zawiodła, żeby go nie wessało gdzie indziej. Mógł się też modlić na tym odludziu o rychły Koniec Świata bo ludzie dużo grzeszą i Boga-Ojca od tego boli głowa. Nikogo nie interesuje o co Jezus mógł si ę tam tak długo modlić?
Co to za odludzie, kawałek lasu w którym głaskał jelonki i sarenki, pił wodę ze strumyka i dziękował Bogu-Ojcu, że mu pomógł pomyślnie "zbawić" ludzi czy już modlił się o cudowne uzdrowienia i w intencji chorych bo na osobiste cuda w tym zakresie miał już szlaban?
W tym odludziu powinna zresztą stanąć kapliczka pod wezwaniem modlącego się Jezusa, a nikt nie poszukuje tego miejsca.

