Z punktu widzenia przynależności grupowej lub do rodziny można być katolikiem mając 5 lat. Jest to wspólnota emocjonalna, więzy rodzinne, pomoc gospodarcza. Trudno oczekiwać aby rodzice katolicy sami chodzili do kościółka a dziecko posyłali do meczetu.
Jednak KrK w swoich statystykach powinien podawać osobno dzieci (do 18 lat) i dorosłych, a składka za dzieci zamiast na KrK powinna iść na jakiś fundusz ogólno-religijny-etyczny.
Dzieci nawet posyłane do szkoły na religię powinny w ramach tej religii mieć pewną (?10%)ilość godzin nie z księdzem ale z mnichem buddyjskim i duchownym muzułmańskim i innymi osobistościami z kręgów ogólno-religijno-filozoficznych.
Może dzieci w ramach religii powinny jechać na wycieczkę do meczetu lub świątyni buddyjskiej a także na jakiś Wydział Teologiczny i Filozoficzny Uniwersytetu.
Dziecko od przedszkola powinno się uczyć poszanowania dla innych religii i poglądów i powinno się go uczyć że nikomu jak dotąd nie objawił się w sensowny sposób Bóg i nie wskazał palcem, które poglądy/religie są fałszywe.
Dzieci powinno się uczyć nie wyśmiewać innych dzieci za przynależność po rodzicach do pewnej grupy religijnej ale można je uczyć podejmowania dyskusji i tego, że dorośli nie zawsze są najmądrzejsi i wszechwiedzący np. w sprawach Boga i religii. I że temat Boga jest za trudny, żeby ktoś mógł wiedzieć na pewno, ale same religie/szczegóły to już inny temat i tu można się spierać.
Może nawet 14 latkowie powinni móc zadeklarować poglądy ogólnoreligijne, poszukiwanie i zawiesić swoją przynależność do KrK.
Powiedzmy, że świadomie można byłobyw pełni wystąpić z KrK w wieku lat 16tu + 2 pełnoletnich świadków.
A w wieku 18lat ta przynależność do KrK byłaby automatycznie anulowana, o ile pełnoletnia osoba nie podpisała by "dorosłej przynależności" do KrK.
Mi się też nie podoba KrK i to nie religia ale sprawy społeczne.
Pomimo to, że nie mam szacunku do KrK nie chciałabym dzieci jakoś rodzicom odbierać o ile psychicznie i fizycznie nie są maltretowane.
Uważam, jak wyżej napisałam, że w przedszkolu i szkole powinno ich się uczyć toleracji na przedmiocie "Religia katolicka z elementami ogólnoreligijno-filozoficznymi". A ksiądz nie powinien być jedynym wykładowcą/nauczycielem.
Jednak KrK w swoich statystykach powinien podawać osobno dzieci (do 18 lat) i dorosłych, a składka za dzieci zamiast na KrK powinna iść na jakiś fundusz ogólno-religijny-etyczny.
Dzieci nawet posyłane do szkoły na religię powinny w ramach tej religii mieć pewną (?10%)ilość godzin nie z księdzem ale z mnichem buddyjskim i duchownym muzułmańskim i innymi osobistościami z kręgów ogólno-religijno-filozoficznych.
Może dzieci w ramach religii powinny jechać na wycieczkę do meczetu lub świątyni buddyjskiej a także na jakiś Wydział Teologiczny i Filozoficzny Uniwersytetu.
Dziecko od przedszkola powinno się uczyć poszanowania dla innych religii i poglądów i powinno się go uczyć że nikomu jak dotąd nie objawił się w sensowny sposób Bóg i nie wskazał palcem, które poglądy/religie są fałszywe.
Dzieci powinno się uczyć nie wyśmiewać innych dzieci za przynależność po rodzicach do pewnej grupy religijnej ale można je uczyć podejmowania dyskusji i tego, że dorośli nie zawsze są najmądrzejsi i wszechwiedzący np. w sprawach Boga i religii. I że temat Boga jest za trudny, żeby ktoś mógł wiedzieć na pewno, ale same religie/szczegóły to już inny temat i tu można się spierać.
Może nawet 14 latkowie powinni móc zadeklarować poglądy ogólnoreligijne, poszukiwanie i zawiesić swoją przynależność do KrK.
Powiedzmy, że świadomie można byłobyw pełni wystąpić z KrK w wieku lat 16tu + 2 pełnoletnich świadków.
A w wieku 18lat ta przynależność do KrK byłaby automatycznie anulowana, o ile pełnoletnia osoba nie podpisała by "dorosłej przynależności" do KrK.
Mi się też nie podoba KrK i to nie religia ale sprawy społeczne.
Pomimo to, że nie mam szacunku do KrK nie chciałabym dzieci jakoś rodzicom odbierać o ile psychicznie i fizycznie nie są maltretowane.
Uważam, jak wyżej napisałam, że w przedszkolu i szkole powinno ich się uczyć toleracji na przedmiocie "Religia katolicka z elementami ogólnoreligijno-filozoficznymi". A ksiądz nie powinien być jedynym wykładowcą/nauczycielem.

