Bachus napisał(a):Cała ta abiogeneza, ewolucja, powstanie człowieka itp. są dosyć spójne i logiczne. Wszystkie te zagadnienia są w gruncie rzeczy dosyć proste w głównych założeniach i nie potrzebna jest interwencja boska by powstało życie we wszechświecie rządzonym naszymi prawami fizycznymi.Jak pewnie dobrze Ci wiadomo wojny itp rzeczy są raczej ludzkimi pomysłami. Nikt nie powiedział, że człowiek jest idealny a tym bardziej, że ma pole do popisu w każdej dziedzinie. Jak zapewne każdemu wiadomo jest obiecany raj i Bóg stojący na jego czele, ale po drugiej stronie stoi "zbuntowany anioł-szatan" od zawsze był przypisywany do piekła i do ognia. Więc sam popatrz wojna raczej ma coś wspólnego z ogniem i nienawiścią. Czy kiedykolwiek KRK powiedział idź i zabijaj? raczej nie przypominam sobie(uprzedzam pytanie-nie mówimy o odłamach i tym podobnych podszywających sie pod KRK i rzekomo głoszących jego nauke) A dalej: myślisz, że bedziesz sobie tak żył swobodnie i miał wszystko gdzieś i dzięki miłosierdziu zostaniesz zbawiony i bedziesz miał raj na ziemii? nie logiczne podejście
:!::!::!::!::!::!::!:
Nie każda przyczyna musi mieć skutek (np. koniec wszechświata w wielkim chłodzie spowodowany spadkiem temperatury i wzrostem odległości pomiędzy zagęszczeniami materii oraz wzrostem entropii - nie musi mieć następstw, po prostu zamiera później ruch cząsteczek i czas "umiera", nie ma kolejnych skutków).
Jeśli odwrócimy strzałkę czasu (stosowane w teorii fizyki jako czas urojony) - analogicznie nie każdy skutek musi mieć przyczynę. Mamy właśnie tylko ten jeden problem - początek przyczynowo-skutkowego świata.
Czy nasza niewiedza jest wystarczającym powodem do przyjęcia istoty nadprzyrodzonej? W sumie po co nam taka istota?
Odpowiadam: bo chcemy żyć wiecznie i nadawać wszystkiemu sens. Egoistyczny tok myślenia i troszkę nielogiczny.
Druga sprawa: jeśli Bóg stworzył świat, to po co to zrobił skoro znał skutki?
"czy zbawienie choćby i całej ludzkości jest warte cierpienia choćby jednego niewinnego?"
Jak kochający i miłosierny Bóg mógłby patrzeć na dziewczynki gwałcone w Tajlandii, wojny domowe, najbardziej wymyślne tortury, dzieci chodzące z puchlinami głodowymi w ruinach domów w miastach toczonych wojnami domowymi itp.
Ja nie jestem jakoś przesadnie empatyczny, a jednak wymiękam kiedy widzę to wszystko - a jednak dobry Bóg nie wymięka i bawi się świetnie kontrolując rozpad promieniotwórczy w kwazarach w galaktyce M450 i jednocześnie słucha modlitw miliardów wiernych...
"zakładanie wierzących istnienia miłościwego Boga patrzącego bezczynnie na świat jest wręcz herezją".
Gdyby Bóg istniał i był taki jak opisują go wiary to byłoby to bardziej cudowne i nierealne niż spontaniczne wytworzenie wszechświata w nieznany nam sposób.
Moje wnioski:
1. Boga nie ma, więc nie należy się nim przejmować.
2. Lub Bóg jest ale ma nas gdzieś i nie wpływa na nasze życie, więc tak czy inaczej nie należy się nim przejmować.
zdania w cudzysłowie to cytaty, jednak niedokładne, lecz oddałem tylko sens, bo nie pamiętam słowo w słowo
|
Cuda Jezusa na widelcu analizy ?
|
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości

