Nie wiem czy się dobrze wyraziłam: chodziło mi o stosunek do "poznania świata" a nie stosunek do "świata".
Chodzi mi o to, że:
Nie wiem/nie jestem pewna czy świat można poznać!
Skłaniam się raczej do tego, że świata w pełni raczej poznać nie można.
Odnosząc to do tematu Boga (jakiegokolwiek tj. teoretycznego, możliwego a nie faktycznie istniejącego tu i teraz/dla nas) to uważam/przypuszczam, że coś/ktoś kogo nazwalibyśmy od biedy Bogiem, także tego "świata" we wszelkich aspektach i szczegółach nie może poznać.
Odrzucam to, że jakikolwiek Bóg może być wieczny/pierwotny w stosunku do świata, uważam że ewentualny Bóg może współistnieć wiecznie razem ze światem lub być wtórny w stosunku do świata (czyli, że świat jest pierwotny).
Mówiąc "świat" mam na myśli, że może być coś więcej niż obserwowany/badany przez nas świat z galaktykami i kwazarami. Uważam za możliwe istnienie innych "światów" niż nasz Wszechświat i że tam gdzieś mógł zapodziać się jakiś Bóg. Rozumiem przez to, że taki Bóg nie ogarniałby wszystkich "światów" a nas by nie zauważył. Odrzucam możliwość Boga wszechmogącego i wszechwiedzącego.
Uważam się za ateistkę w tym sensie, że aktualnie żadnego opiekującego się nami Boga nie ma.
Jeszcze odnośnie tego co nazwałam "agnostycyzmem"
Uważam, że nawet będąc stwórcą jakiegoś Wszechświata (jednego ze "światów") nie moglibyśmy mieć o nim pełnej wiedzy. Będąc stwórcą posługiwalibyśmy się jedynie jakąś technologią i nie mielibyśmy 100% wiedzy o stworzonym obiekcie, a obiekt mógłby być dla nas źródłem wielu niespodzianek.
Uważam, że w relacji do świata jesteśmy jedynie wędrowcami poruszającymi się po "ścieżkach poznania" i technologami, a świat nie jest skończoną liczbą cegieł, które można sklasyfikować.
Chodzi mi o to, że:
Nie wiem/nie jestem pewna czy świat można poznać!
Skłaniam się raczej do tego, że świata w pełni raczej poznać nie można.
Odnosząc to do tematu Boga (jakiegokolwiek tj. teoretycznego, możliwego a nie faktycznie istniejącego tu i teraz/dla nas) to uważam/przypuszczam, że coś/ktoś kogo nazwalibyśmy od biedy Bogiem, także tego "świata" we wszelkich aspektach i szczegółach nie może poznać.
Odrzucam to, że jakikolwiek Bóg może być wieczny/pierwotny w stosunku do świata, uważam że ewentualny Bóg może współistnieć wiecznie razem ze światem lub być wtórny w stosunku do świata (czyli, że świat jest pierwotny).
Mówiąc "świat" mam na myśli, że może być coś więcej niż obserwowany/badany przez nas świat z galaktykami i kwazarami. Uważam za możliwe istnienie innych "światów" niż nasz Wszechświat i że tam gdzieś mógł zapodziać się jakiś Bóg. Rozumiem przez to, że taki Bóg nie ogarniałby wszystkich "światów" a nas by nie zauważył. Odrzucam możliwość Boga wszechmogącego i wszechwiedzącego.
Uważam się za ateistkę w tym sensie, że aktualnie żadnego opiekującego się nami Boga nie ma.
Jeszcze odnośnie tego co nazwałam "agnostycyzmem"
Uważam, że nawet będąc stwórcą jakiegoś Wszechświata (jednego ze "światów") nie moglibyśmy mieć o nim pełnej wiedzy. Będąc stwórcą posługiwalibyśmy się jedynie jakąś technologią i nie mielibyśmy 100% wiedzy o stworzonym obiekcie, a obiekt mógłby być dla nas źródłem wielu niespodzianek.
Uważam, że w relacji do świata jesteśmy jedynie wędrowcami poruszającymi się po "ścieżkach poznania" i technologami, a świat nie jest skończoną liczbą cegieł, które można sklasyfikować.

