Obowiązują rzecz jasna te same zastrzeżenia co w poprzednim poście zawierającym analizę przepisów.
Po pierwsze, rozumiem, że w istocie pytanie dotyczy transsubstancjacji, a nie cudów w guście krwawiącej hostii. Po drugie, dla celów analizy przyjąłem, że pobranie tkanki nastąpiło ze zwłok i nie było poprzedzone morderstwem.
Przedmiotowa kwestia może być rozważana na dwóch zasadniczych płaszczyznach:
1. konstatacji, iż transsubstancjacja nie istnieje i związane z tym konsekwencje prawne;
2. konstatacji, że transsubstancjacja istnieje oraz związanego z tym zagadnienia źródła pochodzenia tkanki ludzkiej, oraz związanych z tym konsekwencji prawnych.
Ad. 1
I. Jeśli transsubstancjacja nie istnieje i przedmiotem ceremonii pozostaje zwykły opłatek nie powstają problemy związane z poborem i spożywaniem ludzkiej tkanki.
II. Moim zdaniem nie powstają również problemy związane z regulacjami sanitarnymi związanymi z przygotowywaniem i wydawaniem posiłków, gdyż dotyczą one podmiotów, których przedmiotem działalności jest m.in. karmienie i które przygotowują posiłki, a nie dostarczają posiłki prefabrykowane. Opłatek jest w istocie posiłkiem prefabrykowanym, nie podlegającym obróbce przed podaniem, więc regulacje "sanepidowskie" nie mają zastosowania w odniesieniu do karmienia opłatkami.
III. Interesujące w aspekcie konsekwencji prawnych jest natomiast spożywanie wina mszalnego w trakcie ceremonii. Zgodnie z art. Art. 43[1] ust. 1 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi Kto spożywa napoje alkoholowe wbrew zakazom określonym w art. 14 ust. 1 i 2a-6 albo nabywa lub spożywa napoje alkoholowe w miejscach nielegalnej sprzedaży, albo spożywa napoje alkoholowe przyniesione przez siebie lub inną osobę w miejscach wyznaczonych do ich sprzedaży lub podawania,
podlega karze grzywny.
2. Usiłowanie wykroczenia określonego w ust. 1 jest karalne.
3. W razie popełnienia wykroczenia określonego w ust. 1 można orzec przepadek napojów alkoholowych, chociażby nie były własnością sprawcy.
Natomiast art. 14 ust. 1 pkt 3 mówi nam, że "Zabrania się sprzedaży, podawania i spożywania napojów alkoholowych w miejscach i czasie masowych zgromadzeń."
Grzywna jest do 5.000 zł (art. 24 par. 1 Kodeksu wykroczeń).
Niestety, ani ustawa ani doktryna nie wypracowały kryteriów rozstrzygnięcia czy kościoły są miejscami masowych zgromadzeń. Moim zdaniem raczej należałoby tak uznać. Niestety (stety?) w doktrynie wskazuje się, że przepis ten należy odnosić do sytuacji w których brak jest kontroli nad osobami uczestniczącymi w zgromadzeniu. Z tego można wywnioskować, że doktryna postuluje zastosowanie tego przepisu w sytuacjach gdy alkohol jest spożywany przez większą grupę osób. Taki warunek jego zastosowania nie wynika wprawdzie z przepisu, ale daje się wywieść celowościowo. Przy tym, wykładnia celowościowa nie powinna co do zasady wykraczać poza ramy możliwego znaczenia słów ustalonego w toku wykładni literalnej (niekiedy zasada ta jest przełamywana, ale moim zdaniem brak jest tu podstaw by ją przełamać). W konsekwencji więc, w mojej opinii przedmiotowy przepis daje się zastosować również do spożywania wina przez księdza w trakcie mszy.
W praktyce sądzę jednak, że postępowanie na podstawie tego przepisu zostałoby umorzone na podstawie przesłanki znikomej szkodliwości społecznej czynu.
IV. Kolejnym obszarem na którym potencjalnie może zaistnieć niezgodność z prawem jest art. 286 par. 1 w zw. z par. 3 Kodeksu karnego, który głosi "Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania,
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8." względnie "W wypadku mniejszej wagi, sprawca
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2."
Niekorzystnym rozporządzeniem mieniem może być również przekazanie ofiary w trakcie mszy. W razie przyjęcia, że transsubstancjacja nie zachodzi niewątpliwie występuje wprowadzenie w błąd. Kluczowym zagadnieniem pozostaje jednak powiązanie wprowadzenia w błąd w postaci niezaistniałej transsubstancjacji z rozporządzeniem mieniem w postaci ofiary w trakcie mszy. Innymi słowy, w celu połączenia tych dwóch okoliczności i wykazania, że w danym przypadku zachodzi opisywany czyn zabroniony wymagałoby wykazania, że chociaż jedna osoba przekazała kwotę pieniężną ze względu na przekonanie, iż zachodzi transsubstancjacja. W mojej opinii byłoby to niezwykle trudne z dwóch przyczyn:
1) Taki dowód nie byłby możliwy bez świadków, którzy potwierdziliby taki związek obu zdarzeń. Uważam to za mało prawdopodobne, by osoba przekazująca kwotę pieniężną przyznała, że zrobiła to ze względu na transsubstancjację.
2) Z okresu gdy jeszcze chodziłem do kościoła i mszy których fragmenty widzę w telewizji pamiętam, że z reguły ksiądz podaje cel na który jest przeznaczana ofiara. W konsekwencji, trzebaby jeszcze wykazać, że deklarowany cel nie jest zgodny z rzeczywistością, tj. że kwoty pieniężne wcale nie mają być przeznaczane na cel wskazany przez księdza. W przeciwnym razie ksiądz mógłby się skutecznie bronić wskazując, że deklarował cel zbiórki, więc należy przyjąć, że każdy kto przekazał pieniądze uczynił to z zamiarem wsparcia deklarowanego celu.
W konsekwencji, również w tym obszarze, moim zdaniem, skuteczne wykazanie niezgodności z prawem tych działań byłoby raczej niemożliwe.
Ad. 2 W tym zakresie pojawiają się kwestie, które były już omawiane wcześniej w odniesieniu do relikwii, więc nie będę tego powtarzał i tylko krótko wskażę, że:
1. trzebaby udowodnić, że ekshumacja miała miejsce (teoretycznie tkanka mogła zostać pobrana od "świeżych" zwłok) oraz wykazać, iż na którymkolwiek etapie warunki zgodnej z prawem ekshumacji nie zostały dochowane. Kwestia umotywowania w drugim, węższym rozumieniu tego pojęcia byłaby o tyle jednoznaczna, że wykopywanie zwłok nie jest elementem obrządku religijnego, więc bez problemu możnaby wskazywać, że umotywowanie (w drugim tego słowa rozumieniu), nie wystąpiło, a co za tym idzie mogłoby się okazać, że ekshumacja była nielegalna.
2. wykazanie niezgodności z prawem pobrania tkanki - znowuż trzebaby udowodnić, że tkanka została pobrana (ten dowód byłby łatwiejszy, gdyż w polskim prawie obowiązuje domniemanie, które kolokwialnie stwierdza, że cudów nie ma). Gdyby to stwierdzono możnaby bez trudu stwierdzić niezgodność z prawem pobrania. Kwestia odpowiedzialności karnej byłaby jednak trudna z przyczyn wskazanych uprzednio.
3. W odniesieniu do bezczeszczenia zwłok moim zdaniem skutecznie można wykazać, że pobranie tkanki niezgodnie z przepisami ustawy było bezczeszczeniem zwłok, gdyż co do zasady krojenie jest naruszeniem godności zmarłych, a celem krojenia nie było oddawanie hołdu zmarłemu, w przeciwieństwie do przypadku relikwii.
Kwestią, która nie była poruszana w poprzednie informacji jest kwestia kanibalizmu. Jeśli przyjmiemy, że dochodzi do transsubstancjacji musimy w konsekwencji przyjąć, iż dochodzi do aktów kanibalizmu. Nie zlokalizowałem żadnego przepisu, który karałby za akty kanibalizmu. Co więcej, z kwerendy jaką przeprowadziłem wynika, że nie jesteśmy w Polsce odosobnieni w braku karalności tego czynu, co mnie szczerze mówiąc, zaskoczyło.
W efekcie, akty kanibalizmu, które istnieją w razie uznania, że dochodzi do transsubstancjacji, nie mogą być wprost przyczynkiem do ukarania, lecz jedynie pośrednio (przez ukaranie za bezczeszczenie zwłok czy morderstwo chociażby).
Po pierwsze, rozumiem, że w istocie pytanie dotyczy transsubstancjacji, a nie cudów w guście krwawiącej hostii. Po drugie, dla celów analizy przyjąłem, że pobranie tkanki nastąpiło ze zwłok i nie było poprzedzone morderstwem.
Przedmiotowa kwestia może być rozważana na dwóch zasadniczych płaszczyznach:
1. konstatacji, iż transsubstancjacja nie istnieje i związane z tym konsekwencje prawne;
2. konstatacji, że transsubstancjacja istnieje oraz związanego z tym zagadnienia źródła pochodzenia tkanki ludzkiej, oraz związanych z tym konsekwencji prawnych.
Ad. 1
I. Jeśli transsubstancjacja nie istnieje i przedmiotem ceremonii pozostaje zwykły opłatek nie powstają problemy związane z poborem i spożywaniem ludzkiej tkanki.
II. Moim zdaniem nie powstają również problemy związane z regulacjami sanitarnymi związanymi z przygotowywaniem i wydawaniem posiłków, gdyż dotyczą one podmiotów, których przedmiotem działalności jest m.in. karmienie i które przygotowują posiłki, a nie dostarczają posiłki prefabrykowane. Opłatek jest w istocie posiłkiem prefabrykowanym, nie podlegającym obróbce przed podaniem, więc regulacje "sanepidowskie" nie mają zastosowania w odniesieniu do karmienia opłatkami.
III. Interesujące w aspekcie konsekwencji prawnych jest natomiast spożywanie wina mszalnego w trakcie ceremonii. Zgodnie z art. Art. 43[1] ust. 1 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi Kto spożywa napoje alkoholowe wbrew zakazom określonym w art. 14 ust. 1 i 2a-6 albo nabywa lub spożywa napoje alkoholowe w miejscach nielegalnej sprzedaży, albo spożywa napoje alkoholowe przyniesione przez siebie lub inną osobę w miejscach wyznaczonych do ich sprzedaży lub podawania,
podlega karze grzywny.
2. Usiłowanie wykroczenia określonego w ust. 1 jest karalne.
3. W razie popełnienia wykroczenia określonego w ust. 1 można orzec przepadek napojów alkoholowych, chociażby nie były własnością sprawcy.

Natomiast art. 14 ust. 1 pkt 3 mówi nam, że "Zabrania się sprzedaży, podawania i spożywania napojów alkoholowych w miejscach i czasie masowych zgromadzeń."
Grzywna jest do 5.000 zł (art. 24 par. 1 Kodeksu wykroczeń).
Niestety, ani ustawa ani doktryna nie wypracowały kryteriów rozstrzygnięcia czy kościoły są miejscami masowych zgromadzeń. Moim zdaniem raczej należałoby tak uznać. Niestety (stety?) w doktrynie wskazuje się, że przepis ten należy odnosić do sytuacji w których brak jest kontroli nad osobami uczestniczącymi w zgromadzeniu. Z tego można wywnioskować, że doktryna postuluje zastosowanie tego przepisu w sytuacjach gdy alkohol jest spożywany przez większą grupę osób. Taki warunek jego zastosowania nie wynika wprawdzie z przepisu, ale daje się wywieść celowościowo. Przy tym, wykładnia celowościowa nie powinna co do zasady wykraczać poza ramy możliwego znaczenia słów ustalonego w toku wykładni literalnej (niekiedy zasada ta jest przełamywana, ale moim zdaniem brak jest tu podstaw by ją przełamać). W konsekwencji więc, w mojej opinii przedmiotowy przepis daje się zastosować również do spożywania wina przez księdza w trakcie mszy.
W praktyce sądzę jednak, że postępowanie na podstawie tego przepisu zostałoby umorzone na podstawie przesłanki znikomej szkodliwości społecznej czynu.
IV. Kolejnym obszarem na którym potencjalnie może zaistnieć niezgodność z prawem jest art. 286 par. 1 w zw. z par. 3 Kodeksu karnego, który głosi "Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania,
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8." względnie "W wypadku mniejszej wagi, sprawca
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2."
Niekorzystnym rozporządzeniem mieniem może być również przekazanie ofiary w trakcie mszy. W razie przyjęcia, że transsubstancjacja nie zachodzi niewątpliwie występuje wprowadzenie w błąd. Kluczowym zagadnieniem pozostaje jednak powiązanie wprowadzenia w błąd w postaci niezaistniałej transsubstancjacji z rozporządzeniem mieniem w postaci ofiary w trakcie mszy. Innymi słowy, w celu połączenia tych dwóch okoliczności i wykazania, że w danym przypadku zachodzi opisywany czyn zabroniony wymagałoby wykazania, że chociaż jedna osoba przekazała kwotę pieniężną ze względu na przekonanie, iż zachodzi transsubstancjacja. W mojej opinii byłoby to niezwykle trudne z dwóch przyczyn:
1) Taki dowód nie byłby możliwy bez świadków, którzy potwierdziliby taki związek obu zdarzeń. Uważam to za mało prawdopodobne, by osoba przekazująca kwotę pieniężną przyznała, że zrobiła to ze względu na transsubstancjację.
2) Z okresu gdy jeszcze chodziłem do kościoła i mszy których fragmenty widzę w telewizji pamiętam, że z reguły ksiądz podaje cel na który jest przeznaczana ofiara. W konsekwencji, trzebaby jeszcze wykazać, że deklarowany cel nie jest zgodny z rzeczywistością, tj. że kwoty pieniężne wcale nie mają być przeznaczane na cel wskazany przez księdza. W przeciwnym razie ksiądz mógłby się skutecznie bronić wskazując, że deklarował cel zbiórki, więc należy przyjąć, że każdy kto przekazał pieniądze uczynił to z zamiarem wsparcia deklarowanego celu.
W konsekwencji, również w tym obszarze, moim zdaniem, skuteczne wykazanie niezgodności z prawem tych działań byłoby raczej niemożliwe.
Ad. 2 W tym zakresie pojawiają się kwestie, które były już omawiane wcześniej w odniesieniu do relikwii, więc nie będę tego powtarzał i tylko krótko wskażę, że:
1. trzebaby udowodnić, że ekshumacja miała miejsce (teoretycznie tkanka mogła zostać pobrana od "świeżych" zwłok) oraz wykazać, iż na którymkolwiek etapie warunki zgodnej z prawem ekshumacji nie zostały dochowane. Kwestia umotywowania w drugim, węższym rozumieniu tego pojęcia byłaby o tyle jednoznaczna, że wykopywanie zwłok nie jest elementem obrządku religijnego, więc bez problemu możnaby wskazywać, że umotywowanie (w drugim tego słowa rozumieniu), nie wystąpiło, a co za tym idzie mogłoby się okazać, że ekshumacja była nielegalna.
2. wykazanie niezgodności z prawem pobrania tkanki - znowuż trzebaby udowodnić, że tkanka została pobrana (ten dowód byłby łatwiejszy, gdyż w polskim prawie obowiązuje domniemanie, które kolokwialnie stwierdza, że cudów nie ma). Gdyby to stwierdzono możnaby bez trudu stwierdzić niezgodność z prawem pobrania. Kwestia odpowiedzialności karnej byłaby jednak trudna z przyczyn wskazanych uprzednio.
3. W odniesieniu do bezczeszczenia zwłok moim zdaniem skutecznie można wykazać, że pobranie tkanki niezgodnie z przepisami ustawy było bezczeszczeniem zwłok, gdyż co do zasady krojenie jest naruszeniem godności zmarłych, a celem krojenia nie było oddawanie hołdu zmarłemu, w przeciwieństwie do przypadku relikwii.
Kwestią, która nie była poruszana w poprzednie informacji jest kwestia kanibalizmu. Jeśli przyjmiemy, że dochodzi do transsubstancjacji musimy w konsekwencji przyjąć, iż dochodzi do aktów kanibalizmu. Nie zlokalizowałem żadnego przepisu, który karałby za akty kanibalizmu. Co więcej, z kwerendy jaką przeprowadziłem wynika, że nie jesteśmy w Polsce odosobnieni w braku karalności tego czynu, co mnie szczerze mówiąc, zaskoczyło.
W efekcie, akty kanibalizmu, które istnieją w razie uznania, że dochodzi do transsubstancjacji, nie mogą być wprost przyczynkiem do ukarania, lecz jedynie pośrednio (przez ukaranie za bezczeszczenie zwłok czy morderstwo chociażby).
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
