anonim1 i Windziarz
od razu przypomniał mi się dość stary dowcip o człowieku uwięzionym przez powódź na dachu swojego domu. przypływała do niego pomoc ze trzy razy ze strony sąsiadów i strażaków, ale on odmawiał, mówiąc, że Pan Bóg go uratuje. Umarł i stanął z pretensjami przed obliczem Boga, a Bóg na to, że trzy razy chciał go uratować.
reasumując. z całym szacunkiem dla Was, jako dyskutantów, ale argumentujecie jak dzieci i oczekujecie cudów jak dzieci. to co wam rodzice i wczesna szkoła starała się jakoś sprzedać, żeby dziecko małe ogarnęło, to Wy teraz wywlekacie i się takiego Boga jak ze szkoły podstawowej domagacie. uderzacie w stół i mówicie: "no gdzie ten Bóg z czytanek?"
od razu przypomniał mi się dość stary dowcip o człowieku uwięzionym przez powódź na dachu swojego domu. przypływała do niego pomoc ze trzy razy ze strony sąsiadów i strażaków, ale on odmawiał, mówiąc, że Pan Bóg go uratuje. Umarł i stanął z pretensjami przed obliczem Boga, a Bóg na to, że trzy razy chciał go uratować.
reasumując. z całym szacunkiem dla Was, jako dyskutantów, ale argumentujecie jak dzieci i oczekujecie cudów jak dzieci. to co wam rodzice i wczesna szkoła starała się jakoś sprzedać, żeby dziecko małe ogarnęło, to Wy teraz wywlekacie i się takiego Boga jak ze szkoły podstawowej domagacie. uderzacie w stół i mówicie: "no gdzie ten Bóg z czytanek?"
"Guy gets on the subway and dies. Think anybody'll notice?"

