Czas wreszcie dokończyć temat. W tym celu wrocę do mężczyzny po zawale z pierwszego postu.
Minęły już dwa miesiące, odkąd przywieziono go do szpitala. Choć po tygodniu od ataku wyszedł ze śpiączki, wciąż leży na OIOM-ie. Wygląda całkiem normalnie, może tylko jest zbyt blady i wlosy już nieco zmatowialy. Za to samodzielnie oddycha, a jego cialo utrzymuje temperaturę 36,6 stopnia C.Źrenice reagują na światlo latarki. Sonda żolądkowa i kroplowka dostarczają skladniki odżywcze. Serce bije miarowo, więc krew rozporowadza składniki do komorek i tkanek. Nerki wydalają uboczne produkty przemiany materii, choć mężczyzna nie kontroluje swoich wydalin. W nocy ma zamknięte oczy, ale w dzień mruga czasem powiekami i wodzi wzrokiem po sali. Czlonkowie rodziny pochylają się wtedy nad nim i uśmiechają, aby latwiej mogł ich rozpoznać.
Lecz jego oczy nie widzą. Nie może również dać żadnego znaku, że wie, kim są ludzie przy jego lóżku. Bo nie wie już niczego. Jego mozg stracil funkcje poznawcze na skutek niedotlenienia podczas zatrzymania akcji serca w momencie zawału. Mężczyzna wyszedł ze śpiączki nie odzyskując przytomności. Plynnie przeszedł w stan trwale wegetatywny (PVS). Nie zdaje sobie sprawy z wlasnego istnienia, nie odczuwa też zadnego bólu. Badania i testy, a wśród nich PET (pozytronowa tomografia emisyjna), jak rownież zapis encefalograficzny, wykazały że kora mozgowa nie funkcjonuje. Metabolizm glukozy w komórkach mozgowych spadl do 30%, a doplyw krwi zmniejszyl sie trzykrotnie. Pomiary powtórzono kilkakrotnie. Połkule mózgowe skurczyły się i zapadły w kierunku pnia mozgu. Sam pień mózgu natomiast nie ucierpiał. To dlatego wciąż utrzymuje się stalą temperatura ciala i wykazywany jest rytm snu-czuwania. Oraz występują odruchy: źreniczny, wymiotny i przełykowy. Tak, jego cialo wciąż żyje, nie ma co do tego wątpliwości. On - nie.
Prawo uznaje osobę za żywą do czasu, aż ustanie praca wszystkich części mózgu. Zarówno kory, wzgorza, jak i pnia mózgu, który ze swiadomością i poczuciem tożsamosci ma tyle wspólnego, co watroba. Nie godzę się z taką interpretacją. Jeśli kora i wzgorze są bezpowrotnie uszkodzone, nalezy uznać pacjenta za zmarlęgo, choćby pień mózgu był w idealnym stanie. I takiego pacjenta nalezy odłączyć od aparatury podtrzymującej trwanie w śpiączce, lub PVS, respektując prawo do smierci. Prześledźmy, co się dzieje, jeśli takie odlączenie nastąpi.
Gdyby nie działał caly mózg, śmierć ciała nastąpilaby szybko, w kilka minut. Jeśli zaś pień jest aktywny, koniec przychodzi za kilka dni, może tygodni. Głównie wskutek odwodnienia powodującego zaburzenie rownowagi elektrolitycznej krwi, co z kolei wywoluje zatrzymanie pracy mięsnia sercowego. A wiec ustanie doplywu krwi do mózgu. Sytuacja staje sią analogiczna do tej przy zawale - ale tym razem nikt nie przybiegnie na pomoc i nie przeprowadzi reanimacji. Deficyt tlenu i glukozy sprawi, ze mózg zwiększy średnicę swych naczyń krwionośnych. Dojdzie do obrzęku niszczącego naczynia i ostatecznie odcinającego doplyw krwi. Nekroza na wielką skalę. Rezerwy paliwa metabolizm beztlenowy przeksztalci w ATP, ktory natychmiast pochloną pompy blon komórkowych w ostatniej, rozpaczliwej probie zachowania rownowagi osmotycznej. Po chwili ATP zabraknie, pompy zatrzymają się, a woda i wapń wtargną do komórek. Wapń wywola erozję mitochondriow i ich szybki rozpad. Woda spowoduje spuchniecie komórek. Zwiększony poziom sodu i potasu uczyni z chromosomów porozrywane pasma DNA i bialek .Rybosomy rozpłyną się w cytoplazmie. Komorki najpierw powoli, a potem coraz szybciej zaczną oddalać się od siebie, zwijając i wciągajac dendryty i aksony, ktore niegdyś odnajdywaly się wytrwale za każdym razem, gdy mężczyzna myślal i pamiętał. W ich blonach powstaną szczeliny, a zawartość wyleje się do cieczy, w ktorej skąpany jest mózg i która spływa do rdzenia kręgowego. Lecz nie przybędzie na pomoc armia bialych krwinek-grabarzy, a fibroblasty nie zajmą się budową tkanki bliznowatej. Większość z nich już wcześniej eksplodowała pod wplywem wdzierajacej się do komórek wody.
Zaczął się proces rozkladu.
Za epilog niechaj poslużą przepiękne slowa Wiliama R.Clarka, z ktorego pracy populazytorskiej korzystalem w przeważajacym stopniu, niejednokrotnie streszczajac jego slowa. Pomocy udzielił mi rowniez M.Ridley i jego Genom.
Kiedy próbujemy myśleć [...] o tym, co znaczy być człowiekiem, o życiu i śmierci, wnioski powinniśmy przyjmować z dużą dozą sceptycyzmu. Musimy pamiętać, ze wszystkie wyobrażenia o znaczeniu mozgu jako umyslu zrodzily się w umyśle jako mózgu. W kazdej innej dziedzinie ludzkich spraw byłoby to uznane za konflikt interesów. Myśl to upokorzająca, lecz nie umysł ludzki rządzi wszechświatem. Czy nam się to podoba, czy nie , umyslem jako mozgiem w gruncie rzeczy rządzi DNA , ta dziwaczna czasteczka, którą z kolei kieruje - bezrozumny, jak sądzimy, lecz desperacki - pęd do reprodukcji.
Gdy proces umierania dobiegnie końca, każda komorka naszego cialą bedzie martwa, tak jak chciala natura. Jeśli podporządkujemy się jej nakazom, przekażemy nasz DNA w komorkach rozrodczych następnemu pokoleniu. Być może będzie stał przy naszym łożu śmierci w postaci naszego syna, czy corki. Pozostały DNA - somatyczny - już bezużyteczny, zostanie zniszczony, tak jak miliardy lat temu DNA pierwszego zbędnego makronukleusa. Parafrazując stare powiedzonko biologow, człowiek jest tylko sposobem , w jaki jedna komorka rozrodcza wytwarza inną komórkę rozrodczą - i tak samo karaluch, lub kapusta. Nie jest to zbyt pochlebny obraz nas samych. Tak bardzo chcemy być czymś wiecej niż tylko workiem na DNA - i przez chwilę jesteśmy. Lecz z końcem każdego pokolenia komórki somatyczne umrą, obojętnie czy sa częścią owadziego skrzydła, czy ludzkiego mozgu. Możemy pojąć śmierć, ale nie mozemy zmienić prostego faktu: w szerszej perspektywie jest bez znaczenia, ze niektóre z nich zawierają to, co nam najdroższe: naszą zdolność myślenia, odczuwania, kochania - pisania i czytania tych slów. Dla samej istoty życia, którą jest przenoszenie DNA z pokolenia na pokolenie, to tylko wścieklość i wrzask, znaczace z pewnością bardzo malo, moze nic.
Minęły już dwa miesiące, odkąd przywieziono go do szpitala. Choć po tygodniu od ataku wyszedł ze śpiączki, wciąż leży na OIOM-ie. Wygląda całkiem normalnie, może tylko jest zbyt blady i wlosy już nieco zmatowialy. Za to samodzielnie oddycha, a jego cialo utrzymuje temperaturę 36,6 stopnia C.Źrenice reagują na światlo latarki. Sonda żolądkowa i kroplowka dostarczają skladniki odżywcze. Serce bije miarowo, więc krew rozporowadza składniki do komorek i tkanek. Nerki wydalają uboczne produkty przemiany materii, choć mężczyzna nie kontroluje swoich wydalin. W nocy ma zamknięte oczy, ale w dzień mruga czasem powiekami i wodzi wzrokiem po sali. Czlonkowie rodziny pochylają się wtedy nad nim i uśmiechają, aby latwiej mogł ich rozpoznać.
Lecz jego oczy nie widzą. Nie może również dać żadnego znaku, że wie, kim są ludzie przy jego lóżku. Bo nie wie już niczego. Jego mozg stracil funkcje poznawcze na skutek niedotlenienia podczas zatrzymania akcji serca w momencie zawału. Mężczyzna wyszedł ze śpiączki nie odzyskując przytomności. Plynnie przeszedł w stan trwale wegetatywny (PVS). Nie zdaje sobie sprawy z wlasnego istnienia, nie odczuwa też zadnego bólu. Badania i testy, a wśród nich PET (pozytronowa tomografia emisyjna), jak rownież zapis encefalograficzny, wykazały że kora mozgowa nie funkcjonuje. Metabolizm glukozy w komórkach mozgowych spadl do 30%, a doplyw krwi zmniejszyl sie trzykrotnie. Pomiary powtórzono kilkakrotnie. Połkule mózgowe skurczyły się i zapadły w kierunku pnia mozgu. Sam pień mózgu natomiast nie ucierpiał. To dlatego wciąż utrzymuje się stalą temperatura ciala i wykazywany jest rytm snu-czuwania. Oraz występują odruchy: źreniczny, wymiotny i przełykowy. Tak, jego cialo wciąż żyje, nie ma co do tego wątpliwości. On - nie.
Prawo uznaje osobę za żywą do czasu, aż ustanie praca wszystkich części mózgu. Zarówno kory, wzgorza, jak i pnia mózgu, który ze swiadomością i poczuciem tożsamosci ma tyle wspólnego, co watroba. Nie godzę się z taką interpretacją. Jeśli kora i wzgorze są bezpowrotnie uszkodzone, nalezy uznać pacjenta za zmarlęgo, choćby pień mózgu był w idealnym stanie. I takiego pacjenta nalezy odłączyć od aparatury podtrzymującej trwanie w śpiączce, lub PVS, respektując prawo do smierci. Prześledźmy, co się dzieje, jeśli takie odlączenie nastąpi.
Gdyby nie działał caly mózg, śmierć ciała nastąpilaby szybko, w kilka minut. Jeśli zaś pień jest aktywny, koniec przychodzi za kilka dni, może tygodni. Głównie wskutek odwodnienia powodującego zaburzenie rownowagi elektrolitycznej krwi, co z kolei wywoluje zatrzymanie pracy mięsnia sercowego. A wiec ustanie doplywu krwi do mózgu. Sytuacja staje sią analogiczna do tej przy zawale - ale tym razem nikt nie przybiegnie na pomoc i nie przeprowadzi reanimacji. Deficyt tlenu i glukozy sprawi, ze mózg zwiększy średnicę swych naczyń krwionośnych. Dojdzie do obrzęku niszczącego naczynia i ostatecznie odcinającego doplyw krwi. Nekroza na wielką skalę. Rezerwy paliwa metabolizm beztlenowy przeksztalci w ATP, ktory natychmiast pochloną pompy blon komórkowych w ostatniej, rozpaczliwej probie zachowania rownowagi osmotycznej. Po chwili ATP zabraknie, pompy zatrzymają się, a woda i wapń wtargną do komórek. Wapń wywola erozję mitochondriow i ich szybki rozpad. Woda spowoduje spuchniecie komórek. Zwiększony poziom sodu i potasu uczyni z chromosomów porozrywane pasma DNA i bialek .Rybosomy rozpłyną się w cytoplazmie. Komorki najpierw powoli, a potem coraz szybciej zaczną oddalać się od siebie, zwijając i wciągajac dendryty i aksony, ktore niegdyś odnajdywaly się wytrwale za każdym razem, gdy mężczyzna myślal i pamiętał. W ich blonach powstaną szczeliny, a zawartość wyleje się do cieczy, w ktorej skąpany jest mózg i która spływa do rdzenia kręgowego. Lecz nie przybędzie na pomoc armia bialych krwinek-grabarzy, a fibroblasty nie zajmą się budową tkanki bliznowatej. Większość z nich już wcześniej eksplodowała pod wplywem wdzierajacej się do komórek wody.
Zaczął się proces rozkladu.
Za epilog niechaj poslużą przepiękne slowa Wiliama R.Clarka, z ktorego pracy populazytorskiej korzystalem w przeważajacym stopniu, niejednokrotnie streszczajac jego slowa. Pomocy udzielił mi rowniez M.Ridley i jego Genom.
Kiedy próbujemy myśleć [...] o tym, co znaczy być człowiekiem, o życiu i śmierci, wnioski powinniśmy przyjmować z dużą dozą sceptycyzmu. Musimy pamiętać, ze wszystkie wyobrażenia o znaczeniu mozgu jako umyslu zrodzily się w umyśle jako mózgu. W kazdej innej dziedzinie ludzkich spraw byłoby to uznane za konflikt interesów. Myśl to upokorzająca, lecz nie umysł ludzki rządzi wszechświatem. Czy nam się to podoba, czy nie , umyslem jako mozgiem w gruncie rzeczy rządzi DNA , ta dziwaczna czasteczka, którą z kolei kieruje - bezrozumny, jak sądzimy, lecz desperacki - pęd do reprodukcji.
Gdy proces umierania dobiegnie końca, każda komorka naszego cialą bedzie martwa, tak jak chciala natura. Jeśli podporządkujemy się jej nakazom, przekażemy nasz DNA w komorkach rozrodczych następnemu pokoleniu. Być może będzie stał przy naszym łożu śmierci w postaci naszego syna, czy corki. Pozostały DNA - somatyczny - już bezużyteczny, zostanie zniszczony, tak jak miliardy lat temu DNA pierwszego zbędnego makronukleusa. Parafrazując stare powiedzonko biologow, człowiek jest tylko sposobem , w jaki jedna komorka rozrodcza wytwarza inną komórkę rozrodczą - i tak samo karaluch, lub kapusta. Nie jest to zbyt pochlebny obraz nas samych. Tak bardzo chcemy być czymś wiecej niż tylko workiem na DNA - i przez chwilę jesteśmy. Lecz z końcem każdego pokolenia komórki somatyczne umrą, obojętnie czy sa częścią owadziego skrzydła, czy ludzkiego mozgu. Możemy pojąć śmierć, ale nie mozemy zmienić prostego faktu: w szerszej perspektywie jest bez znaczenia, ze niektóre z nich zawierają to, co nam najdroższe: naszą zdolność myślenia, odczuwania, kochania - pisania i czytania tych slów. Dla samej istoty życia, którą jest przenoszenie DNA z pokolenia na pokolenie, to tylko wścieklość i wrzask, znaczace z pewnością bardzo malo, moze nic.
Pomyśl tylko-tryliony organizmów kręcących sie dokoła, każdy pod hipnotycznym działaniem jedynej prawdy, wszystkie te prawdy identyczne i wszystkie logicznie sprzeczne ze sobą: Moje dziedziczne tworzywo jest najważniejszym tworzywem na Ziemi; jego przetrwanie usprawiedliwia twoją frustrację, ból, a nawet śmierć. I ty jesteś jednym z tych organizmów, i przeżywasz swoje życie w niewoli logicznego absurdu.
R.Wright [i]Moralne zwierzę
R.Wright [i]Moralne zwierzę

