NotInPortland napisał(a):Ty mnie nie włączyłeś. Dobrze, ale co było dalej?
Twój czas nadszedł i umarłeś. Czy ktoś mnie później włączył?
Czy może mnie podtrzymywano w takim stanie aż do końca trwania Wszechświata i dopiero wówczas umarłem razem z innymi?
Owszem. Tylko, że nie odpowiedziałeś wprost na pytanie. Czym taki stan różniłby się dla Ciebie od "faktycznego" nieistnienia (czyli śmierci innymi słowy).
NotInPortland napisał(a):Nie zapominaj Argen, że aby utrzymywać mnie w stanie zawieszenia, w którym, moja struktura nie zmienia właściwości i zawartości, trzeba wkładać energię. Ona sama się nie włoży. Kamień nie dość, że nie zawiera żadnych dodatkowych informacji poza tymi, które wynikają ściśle z praw fizyki, to jeszcze nie jest w żaden sposób chroniony przed wzrastającą entropią.
System autonomiczny może dysponować mocą fizjologiczną, czyli przetwarzaną w samym systemie autonomicznym, ale może także dysponować mocą socjologiczną, przetwarzaną w otoczeniu systemu autonomicznego. Źródłem mocy socjologicznej człowieka może być posiadanie zasobów przyrody (minerały, rośliny, zwierzęta), maszyn, pieniędzy, władzy, rodziny, przyjaciół, kredytu, uprawnień, ubezpieczeń itp.
Powiedziałbym, że w czasie zawieszenia, wykorzystywana jest właśnie moc socjologiczna.
Ok, ale nie rozumiem jaki był cel napisania przez Ciebie tego tekstu.
NotInPortland napisał(a):Co to jest śmierć?
Ja bym ją zdefiniował jako całkowity zanik świadomości. Czyli stan, w którym ja zostaję usunięty z rzeczywistości. Oczywiście ta definicja jest odpowiednia tylko jeśli uznamy, że ta świadomość to jestem "ja".
NotInPortland napisał(a):Jeżeli potrafimy zamrażać, przechowywać i rozmrażać bez powodowania nieodwracalnych uszkodzeń, to znaczy, że zamrożony system autonomiczny nie jest martwy. Zachwianie jego równowagi funkcjonalnej (zablokowanie możliwości sterowania przez zamrożenie) jest odwracalne.
Definicja, którą podałeś utożsamia śmierć ze zniszczeniem układu. Innymi słowy jest po prostu potwierdzeniem Twojej tezy. No, ale to przecież jest dyskusja, więc takie postępowanie raczej nie ma sensu.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch
K.Bunsch

