Bardzo podnieśliście mnie na duchu i pomogliście mi. Dziękuję Wam.
I jeszcze ciekawi mnie podejście moich (i innych) rodziców, którzy zmuszają swoje dzieci do chodzenia do kościoła. Przecież to przynosi zupełnie odwrotny skutek do zamierzonego. Nie przemyśleli tego, że teraz czuję do tego miejsca wstręt i to tylko pogarsza sytuację. Już teraz jestem pewny, że jak mnie nie będą już mogli zmusić, to nie pojawię się tam nigdy, czy to na święta, czy na ślubach znajomych/rodziny.
Moim dzieciom na pewno dam wolny wybór, nie będę ich do wiary zmuszać, ani od niej odciągać.
2.Próbowałem, wtedy mówią: jak jesteś taki samodzielny, to się pakuj i szukaj sobie mieszkania...
Pozdrawiam
Cytat:Nie zauważyłem, aby MłodyAteista udawał mądrego. Ba! Pisze zdecydowanie spokojniej i ma zdecydowanie bardziej dojrzałe poglądy niż większość nowych użytkowników tego forum z podobnymi problemami.Zawsze starałem się być spokojny w trudnych sytuacjach, moją decyzję kilka razy przemyślałem, pomyślałem nad jej konsekwencjami i następstwami. Nie wiedziałem, że to będzie aż takie trudne, ale cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Podczas rozmowy, to rodzice się unoszą, ja jestem cały czas spokojny i gdy przedstawiam kolejne argumenty, dlaczego nie mam zamiaru wierzyć w Boga, ani chodzić do kościoła, robią się coraz bardziej zdenerwowani i zawsze kończy się to kłótnią, w której ja uważam siebie za wygranego, ich argumenty są na poziomie 10 latka. (a co jak będziesz chciał wziąć ślub, jak ochrzcisz dzieci, a do nas na grób pewnie też nie przyjdziesz)
Cytat:W Kościele proponuję udawać że się modlisz i tyle. Rób tyle ile będzie wymagała sytuacja aby nie zaogniać konfliktu. Niedługo wyjedziesz i problem sam się rozwiąże, a wsparcie rodziny ZAWSZE się przyda.Raczej udawanie się, że się modlę byłoby sprzeczne z moimi poglądami na ten temat, ale spróbuję nie zaogniać konfliktu. W kościele ta godzina i tak nie jest stracona pomimo nie słuchania kazania, nie modlenia się, mogę się wyciszyć, przemyśleć kilka ważniejszych rzeczy (dotyczących życia codziennego, jak i wiary), co prawda wolałbym to robić w domu, ale co poradzić.
I jeszcze ciekawi mnie podejście moich (i innych) rodziców, którzy zmuszają swoje dzieci do chodzenia do kościoła. Przecież to przynosi zupełnie odwrotny skutek do zamierzonego. Nie przemyśleli tego, że teraz czuję do tego miejsca wstręt i to tylko pogarsza sytuację. Już teraz jestem pewny, że jak mnie nie będą już mogli zmusić, to nie pojawię się tam nigdy, czy to na święta, czy na ślubach znajomych/rodziny.
Moim dzieciom na pewno dam wolny wybór, nie będę ich do wiary zmuszać, ani od niej odciągać.
Cytat:1. Co by się stało gdybyś w którąś niedzielę nie poszedł do kościoła? Piszesz że "musisz", ale co to realnie oznacza? Czy poza gremialnym rodzinnym fochem grożą ci jakieś konsekwencje?1. Generalnie oznacza to to, że rano jestem budzony i informowany, że za 20 minut wychodzimy do kościoła, jak nie pójdę, to mama płacze (próba przekonania mnie, marna, ale widząc płaczącą mamę idę tam, bo po prostu robi mi się przykro, że mama z mojego powodu musi płakać). Żadne inne konsekwencje mi nie grożą.
2. Czemu nie znajdziesz jakiejś pracy możliwej do pogodzenia z nauką? Mógłbyś się wtedy dokładać do domowego budżetu i argument o tym że oni cię utrzymują straci rację bytu.
2.Próbowałem, wtedy mówią: jak jesteś taki samodzielny, to się pakuj i szukaj sobie mieszkania...
Pozdrawiam

