humanus napisał(a):I ty tak na poważnie?A coś konkretnego do powiedzenia masz, czy po prostu spamujesz? To nie jest czat pod filmikiem z youtube'a, a przynajmniej mi się tak wydaje.hock:
ja jebię.
Dla mnie dobre relacje z rodziną są ważniejsze niż kwestie wiary. W sumie wszystko jest dla mnie ważniejsze niż kwestie wiary.
Ja muszę chodzić do Kościoła na śluby i pogrzeby. Nie, nie modlę się i nie, nie udaję że się modlę. Ale też dobre stosunki z moją rodziną nie zależą od mojego zachowania w Kościele.
Jak na razie, z opisu danego przez MłodegoAteistę wynika, że konflikt jest dosyć poważny, więc według mnie lepiej go wyciszyć i załagodzić niż dalej ciągnąć. Ale ja sytuację w rodzinie MłodegoAteisty znam tylko z kilku zdań, które napisał. Nie wiem, może da się jakoś przemówić jego rodzicom do rozsądku, ale dla mnie sytuacja nie rokuje specjalnych nadziei. A wsparcia rodziców w tym i najbliższym okresie będzie potrzebował, a przynajmniej bardzo na nim skorzysta.
Serio, jest w życiu wiele problemów istotniejszych niż to czy ktoś wierzy w Boga, czy nie. Szkoda, że wiele osób tego nie rozumie.
Rojza Genendel napisał(a):Jedynym sposobem jest nieuleganie, i nie mówię tu o urządzaniu scen i pyskówkach, tylko o spokojnej odmowie.Tak byłoby najlepiej. Ale na dobrą sprawę, nie wiemy jak jego rodzice na to zareagują. Może to ich przekonać do tego, że nie chodzenie do Kościoła nie jest czymś strasznym, ale równie dobrze może zaognić konflikt do nieprzyjemnych rozmiarów. I to nieprzyjemnych dla obu jego stron.
Ja właśnie tak postąpiłam- a musisz wiedzieć że miałam wówczas 15 lat, i sprawa dotyczyła najpierw chodzenia na msze, a potem bierzmowania. Spokojna i logiczna argumentacja, nieuleganie naciskom, zachowanie spokoju są zwykle w stanie załagodzić napięte sytuacje. Również przekonać, że nie jest to twój chwilowy kaprys.
Ja nie chcę się bawić w psychologa, w sytuacji, kiedy tak niewiele wiem o całej sprawie. Dlatego zaproponowałem najbardziej ugodowe wyjście (tak, raniące dumę, wiem).
"Equality is a lie. A myth to appease the masses. Simply look around and you will see the lie for what it is! There are those with power, those with the strength and will to lead. And there are those meant to follow – those incapable of anything but servitude and a meager, worthless existence."


hock: