humanus napisał(a):Sytuację w której nie jesteś akceptowany taki jaki jesteś uważasz za „dobre relacje”?No oczywistym jest, że nie. Z tego wynika cały problem. Pytanie, czy jest możliwość, aby rodzice go zaakceptowali takim jakim jest? A co jeżeli są kompletnym betonem, niereagującym na sensowne argumenty? A tak by wynikało, bo sądząc z postów Młodego na tym forum, jego dyskusje z rodzicami to nie są słowne przepychanki, tylko próbuje być opanowany i racjonalny. I mimo to nic.
Zepchnięcie tematu religii na dalszy plan, to według mnie najlepsze co można zrobić. Ale jak napisałem, mogę się bardzo mylić. Ja takich problemów nigdy nie miałem. Ale dążenie do otwartej wojny uważam za złe posunięcie.
humanus napisał(a):Ubić i poklepać tak?Moim też. Sugestia Koklusza, aby dociec dlaczego rodzicom tak zależy na tym, aby MłodyAteista chodził do Kościoła jest bardzo dobra.
Moim zdaniem konflikt trzeba ROZWIĄZAĆ
humanus napisał(a):Oczywiście, tutaj się z tobą zgadzam ale jednocześnie uważam że kwestia akceptacji człowieka takim jaki jest, należy do najważniejszych.Byłoby wspaniale, gdyby rodzice MlodegoAteisty zaakceptowali go takim jakim jest. Ale może się okazać, że nie są do tego zdolni. Niektórzy ludzie tak mają. I co wtedy?
"Equality is a lie. A myth to appease the masses. Simply look around and you will see the lie for what it is! There are those with power, those with the strength and will to lead. And there are those meant to follow – those incapable of anything but servitude and a meager, worthless existence."

