Grzanka napisał(a):Po pierwsze - uderzenie w drzewo to nie jest zwykły zakres eksploatacji samolotu, niezależnie od tego co mówi Prezes o "pancerności" konstrukcji Tupolewa. Skrzydło samolotu jest pomyślane do zupełnie innej pracy niż ścinanie czegokolwiek, zwłaszcza przy szybkości 200 km/h. Owszem - wygina się w górę i w dół podczas lotu, ale nie ma szans przetrwać, jeżeli samolot wlatuje w zagajnik. A już na pewno, jeżeli już przenosi siły utrzymujące cały samolot w powietrzu.Akurat podczas projektowania wielu konstrukcji radzieckich często korzystano z pewnego, typowo rosyjskiego paradygmatu konstrukcyjnego, mianowicie "twój samolot na pewno będzie w którymś elemencie konstrukcji wadliwy, więc zrób wszystko żeby po ewentualnym wypadku winą obarczono głównie pilotów". Miało to oczywiście bezpośredni związek z finansowaniem "stajni" Tupolewa czy Iljuszyna przez władze, a te przymykały na to oko, albo nawet tolerowały takie postępowanie zgodnie z typowo sowieckim paradygmatem rządzenia: "jak się rozbije pilot, to powiemy, że był pijany i nie stracimy kontraktów na samoloty" .
Efekty dynamiczne, plastyczne... To bardzo ciekawie brzmi, ale jest kompletnie nieprawdziwe w odniesieniu do tej sytuacji. Skrzydła nie są zaprojektowane do znoszenia takich przeciążeń jak przy uderzaniu w coś; w dodatku nie działających wzdłuż samolotu a nie w normalnym kierunku działania przeciążeń podczas eksploatacji - z góry na dół.

Oczywiście w tej sprawie to nic nie zmienia.
Niektórzy nie potrafią zaakceptować faktu, że samolot może się po prostu rozbić.
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
