A jakieś rzeczowe argumenty ?
Oglądając kiedyś dokument o Korei Północnej pokazywano tam lekarza który przyjechał z tybetu żeby operować zaćmę, ile uda się w jeden dzień. Wiadomym jest, że ludzie ci muszą dziękować kimowi za przywrócenie wzroku, bo inaczej mogą skończyć w łagrze, ale łzy i okrzyki niektórych były tak silne, że naprawdę wydawały mi się szczere. Korea północna jest niby ateistycznym niby quasi-religijnym państwem. Kimom przypisuje się bowiem cechy bytu absolutnego: wszechmoc, wszechwiedzę. Ludzie ci są indoktrynowani od dzieciństwa. W wyniku zastraszania i manipulacji wykształciły się u nich te same postawy i mechanizmy co u dewotek. Skoro płaczących po pogrzebie kima, częściowo na pokaz, ale częściowo - zapewne szczerze nazywasz motłochem, to czy mogę użyć tego samego określenia wobec rozhisteryzowanego religijnie tłumu obecnego podczas "Cudu Światła" w Jerozolimie ? Okrzyki, łzy radości/smutku/przerażenia (?) przepychanie się, kto pierwszy odpali swoją świecę od świętego ognia, wywracanie innych, wchodzenie na kolumny, dosłownie na głowy innych ludzi. Kiedy któregoś dnia wybuchła tam panika to 400 osób zginęło stratowanych w świątyni.
Wiara motywuje do czynów dobrych, wiara łatwo usprawiedliwia czyny złe. Zbieg z Korei Pn. który był strażnikiem obozowym, / gdzie na porządku dziennym są zbrodnie prowadzące w efekcie do całkowitego zwyrodnienia i dehumanizacji i popełnianie czynów takich jak kopnięcie dziecka do stawu staje się z czasem codziennością niewartą splunięcia, czy też.. rozrywką ? / powiedział, że nie miał żadnego współczucia dla ofiar tych obozów. Cieszył się że cierpią, bo był przekonany że to przez nich w korei jest nędza, izolacja, i ludzie umierają z głodu. Dlatego uważam, że pewnych mechanizmów nie można wartościować.
Oglądając kiedyś dokument o Korei Północnej pokazywano tam lekarza który przyjechał z tybetu żeby operować zaćmę, ile uda się w jeden dzień. Wiadomym jest, że ludzie ci muszą dziękować kimowi za przywrócenie wzroku, bo inaczej mogą skończyć w łagrze, ale łzy i okrzyki niektórych były tak silne, że naprawdę wydawały mi się szczere. Korea północna jest niby ateistycznym niby quasi-religijnym państwem. Kimom przypisuje się bowiem cechy bytu absolutnego: wszechmoc, wszechwiedzę. Ludzie ci są indoktrynowani od dzieciństwa. W wyniku zastraszania i manipulacji wykształciły się u nich te same postawy i mechanizmy co u dewotek. Skoro płaczących po pogrzebie kima, częściowo na pokaz, ale częściowo - zapewne szczerze nazywasz motłochem, to czy mogę użyć tego samego określenia wobec rozhisteryzowanego religijnie tłumu obecnego podczas "Cudu Światła" w Jerozolimie ? Okrzyki, łzy radości/smutku/przerażenia (?) przepychanie się, kto pierwszy odpali swoją świecę od świętego ognia, wywracanie innych, wchodzenie na kolumny, dosłownie na głowy innych ludzi. Kiedy któregoś dnia wybuchła tam panika to 400 osób zginęło stratowanych w świątyni.
Wiara motywuje do czynów dobrych, wiara łatwo usprawiedliwia czyny złe. Zbieg z Korei Pn. który był strażnikiem obozowym, / gdzie na porządku dziennym są zbrodnie prowadzące w efekcie do całkowitego zwyrodnienia i dehumanizacji i popełnianie czynów takich jak kopnięcie dziecka do stawu staje się z czasem codziennością niewartą splunięcia, czy też.. rozrywką ? / powiedział, że nie miał żadnego współczucia dla ofiar tych obozów. Cieszył się że cierpią, bo był przekonany że to przez nich w korei jest nędza, izolacja, i ludzie umierają z głodu. Dlatego uważam, że pewnych mechanizmów nie można wartościować.
<dl><dd>На границе тучи ходят хмуро</dd><dd>Край суровый тишиной объят</dd><dd>У высоких берегов Амура</dd><dd>Часовые Родины стоят</dd></dl>

