O ile dobrze pamiętam, to kościoła nie darzę sympatią już jakieś kilka lat, ale udało mi się!
Nie muszę już chodzić do kościoła, nie wiem, co zadziałało, ale przyszli do mnie rodzice i mówią coś w stylu "Nie pochwalamy tego, ale mamy nadzieję, że wrócisz na dobrą drogę. Nie zapominaj, że święta są dla nas bardzo ważne i chcielibyśmy, żebyś chociaż na święta pojawił się w kościele. Swoją drogą Bóg i tak ciebie kiedyś pokarze"
No to teraz w kościele będę 2 razy do roku (już niech będzie po ich myśli, w święta tą godzinę mogę zmarnować) i w wyjątkowych sytuacjach (jak śluby, czy pogrzeby).
Myślę, że zadziałało to, że jak już powiedziałem, że nie mam zamiaru chodzić do kościoła ani się modlić to utrzymywałem swoją decyzję i co tydzień było to samo moje argumenty zbijane argumentami w stylu nie dyskutuj, dopóki z nami mieszkasz, to będziesz chodził do kościoła itp.
Dziękuję Wam za pomoc, bo naprawdę wszyscy mi pomogliście!
Nie muszę już chodzić do kościoła, nie wiem, co zadziałało, ale przyszli do mnie rodzice i mówią coś w stylu "Nie pochwalamy tego, ale mamy nadzieję, że wrócisz na dobrą drogę. Nie zapominaj, że święta są dla nas bardzo ważne i chcielibyśmy, żebyś chociaż na święta pojawił się w kościele. Swoją drogą Bóg i tak ciebie kiedyś pokarze"
No to teraz w kościele będę 2 razy do roku (już niech będzie po ich myśli, w święta tą godzinę mogę zmarnować) i w wyjątkowych sytuacjach (jak śluby, czy pogrzeby).
Myślę, że zadziałało to, że jak już powiedziałem, że nie mam zamiaru chodzić do kościoła ani się modlić to utrzymywałem swoją decyzję i co tydzień było to samo moje argumenty zbijane argumentami w stylu nie dyskutuj, dopóki z nami mieszkasz, to będziesz chodził do kościoła itp.
Dziękuję Wam za pomoc, bo naprawdę wszyscy mi pomogliście!

