Katka napisał(a):A mnie ten film rozczarował. Może nie jakoś bardzo, ale rozczarował. Nie mogłam uwierzyć, że reżyser próbuje mi wcisnąć ten sam ograny kit, co w Fight Club i wielu innych filmach. Tak poza tym nic nie mam ani do Portman, ani do muzyki, ani do innych chwalonych cech filmu. Mimo wszystko wydaje mi się dosyć tandetny.Ale przecież Fight Club nie jest Aronofskiego i jest z resztą o niebo lepszy. Czarny Łabędź może i tandetny, ale i tak nie gorszy niżŹródło. Generalnie nie przepadam za tym reżyserem.
Moja propozycja to "The number 23". Zgadnijcie ile wynosi suma liter w moich imionach i nazwisku
The spice must flow

