"Piter", czyli trzecia wydana u nas powieść z "Uniwersum metra 2033". Miło wrócić na stare śmieci, ale Szymun Wroczek ma jednak gorszy warsztat pisarski niż Dmitrij Głuchowski. Raz dłużyzny, raz nieznośne skróty akcji, przez co niewyjaśnionymi pozostaje wiele interesujących kwestii. Ciężar filozoficzny i metaforyczny, jaki niosło pierwsze "Metro", został tutaj zarzucony na rzecz sensacji, takiej sobie zresztą, trącającej tanim filmem gangsterskim. Generalnie autorowi chwali się to, że próbował wykreować swój nieco odrębny świat, z innym slangiem, inną specyfiką. I to jest fajne, pomysły są świeże. Świetnie się czyta np. opis podróży okrętem podwodnym, stacji żyjącej na wodzie czy walki z potworem na brzegu morza. Jednak to, co najważniejsze - skąd bierze się potwór ścigający głównego bohatera, czy mityczni Weganie naprawdę nie są ludźmi, skąd się biorą przeczucia i prorocze sny, co oznaczają, to wszystko pozostaje niewyjaśnione, porzucone samopas. Pojawia się za to mnóstwo nieistotnych w gruncie rzeczy postaci i scen, o których natychmiast się zapomina i które nic nie wnoszą.
Czyta się to nieźle, nawet wciąga, ale "Metrem 2033" niestety nie jest, oj nie jest. Mimo wszystko zamierzam kupić następne części, jeśli ukażą się po polsku.
Czyta się to nieźle, nawet wciąga, ale "Metrem 2033" niestety nie jest, oj nie jest. Mimo wszystko zamierzam kupić następne części, jeśli ukażą się po polsku.
http://www.mixed.blox.pl
Życie ateistki z katolikiem
Grupa wsparcia dla opuszczających Kościół Katolicki (FB)
Życie ateistki z katolikiem
Grupa wsparcia dla opuszczających Kościół Katolicki (FB)

