Roan Shiran napisał(a):Ano było. Film jednak zrobiono na hollywoodzką modłę, co skutkowała płytkością i nawet, o zgrozo, zatrważającą nudą bijącą z ekranu.
IMPRIMIS: Film z pewnością nie jest wiernym odwzorowaniem książki, to na pewno.
Niemniej...
Jeśli czytałeś przedtem książkę i wiedziałeś, że wątek romantyczny służy czemuś innemu niż tylko miłosnym wybrykom, to nie sposób także tego nie dostrzec w filmie. Jeśli zaś przedtem książki nie czytałeś, to bardzo możliwe, że odebrałeś toto jako coś z pogranicza lepszego romansu na stacji kosmicznej, a filmu będącego s-f tylko z racji skonstruowanego w nim świata.
Oczywiście film powinien dać więcej do myślenia odbiorcy na gruncie epistemologii, bez odwoływania się do treści książki, ale mając już przed oczyma wizję wykoncypowaną przez Lema z lektury, mam wrażenie, niepodobna nie dostrzec tego także w filmie (co prawda w nieco okrojonej wersji).
Reasumując, IMO film bez uprzedniego wchłonięcia książki może być do kitu. Z uprzednim przeczytaniem mnie oglądało się bardzo dobrze i wielokrotnie miałem poczucie pokrywania się wrażeń z przeczytanej ksiunżki. JO!
Oglądał ktoś Solaris Tarkowskiego? Stamtąd jakie wrażenia?

