Palmer Eldritch napisał(a):Pierdolicie. Pomyślcie o matkach, które nawet w niedzielę nie mogą pobyć z dziećmi w domu, bo się komuś uwidziało, że sklepy dla polskiej biedoty mają być otwarte 7 dni w tygodniu.
Najlepsza zasada to ta obowiązująca w święta państwowe: właściciel sklepu może go sobie otwierać kiedy chce, ale nie może od nikogo wymagać, by harował w Boże Narodzenie.
A czytałeś w ogóle czego mają dotyczyć te regulacje?
Między innymi pracy call center. Takie coś to nie sklep musi działać 24/7. Sporo tych firm pracuje dla zagranicznych klientów. W momencie gdy wypadną im niedziele większość z nich zamknie działalność tutaj i przeniesie się za granice, bo żadna szanująca się firma nie zgodzi się na obsługę jedynie przez 6 dni w tygodniu. Zresztą te świadczące usługi na polski rynek też się przeniosą tylko bliżej np do Słowacji i Czech. No i ta biedna matka z dziećmi będzie nie tylko w niedzielę ale i przez cały tydzień. Na pewno się z tego ucieszy przy 14% bezrobociu jakie się szykuje. Mówimy o tym aby jednym kretyńskim przepisem pozbawić pracy 200 000 osób - tyle wg zalinowanego artykułu ludzi pracuje w tym sektorze. To oczywiście czarny scenariusz bo pewnie część firm będzie się jakoś ratowała omijaniem przepisów. Ale niech tylko 50 000 ludzi pójdzie na bruk. Dorzuć do tego jeszcze centra finansowo-księgowe świadczące usługi głównie na zachodnie rynki, które powoli stawały się polską specjalnością - tam nie zarabiało się minimalnej krajowej a Polska w tym sektorze usług stawała się powoli europejską potęgą. No ok fajnie było ale teraz już nie będą konkurencyjne i też zaczną padać. Tak się dzieje gdy rozmaite Dudy i pożyteczni idioci ze związków zawodowych polepszają los pracownika. Boże uchroń mnie od związków zawodowych i wszelkich ludzi, którzy dbają o mnie jako pracownika- z pracodawcą sam sobie poradzę.

W ogóle pogratulować naszym politykom. Bezrobocie zaczyna mocno rosnąć - tak jak pisałem jest spora szansa na przekroczenie 14% a oni chcą wprowadzić dwie regulacje na raz uderzające w rynek pracy - ograniczenie możliwości pracy w niedzielę i zwiększenie obciążeń fiskalnych umów o dzieło i zlecenie. Albo to jest celowa dywersja albo zwyczajnie Ci kretyni nie umieją dodać 2 do 2 i nie rozumieją elementarnych podstaw ekonomii. Gdybyśmy mieli okres wzrostu PKB na poziomie 5-6% być może skompensowałoby to negatywne skutki tych regulacji. Ale ta banda kretynów wprowadza to w przededniu możliwego kryzysu. Nosz kurwa mać ....

