Adam_S napisał(a):Od każdego żarcia się tyje i\lub choruje jak się je wpierdala w nieprzyzwoitych ilościach
Jeśli się umie jeść rozsądnie, to można się żywić smalcem i słoniną nie tyjąc.
Ale oczywiście lepiej zwalić winę za czyjąś otyłość na śmieciowe żarcie niż na to że ten ktoś jest obżartuchem najzwyklejszym po prostu i się nie umie opanować.
Nie ma znaczenia w jakiej postaci zapewnisz sobie energię. Znaczenie ma ile jej zapewnisz i ile jej zużywasz. Prosta chemia. X kalorii wchodzi, Y kalorii wychodzi, X-Y zostaje (lub ubywa) w postaci masy ciała w tłuszczu. To termodynamika, a termodynamiki nie oszukasz niezależnie od tego czy jesz same owoce czy czysty smalec.
To spróbuj utyć obżerając się marchewkami :roll:
Naprawdę, nie jestem zwolennikiem żadnych diet cud, uważam że najlepiej jest jeść rozsądnie i dużo się ruszać, ale to co piszesz to kompletna bzdura. Organizm ludzki nie działa jak prosty silniczek, gdzie z jednej strony wkładasz paliwo, a z drugiej dostajesz energię. W przypadku hamburgera istnieje spora szansa, że energia z niego zostanie zmagazynowana w postaci tłuszczu, który trudno będzie znowu zamienić w energię, gdy zajdzie taka potrzeba. W efekcie będziesz nosił na brzuchu zapas na kilka posiłków, a i tak bedziesz głodny i pójdziesz się zapchać kolejnym hamburgerem. A im więcej tłuszczu, tym trudniej jest pobudzić się do wystarczającego wysiłku fizycznego, by ten tłuszcz spalić - na początku treningu spalają się cukry i jeżeli nie jesteś w formie, to w momencie gdy Twój organizm zaczyna dopiero dobierać się do warstwy tłuszczowej, Ty już dyszysz i spływasz potem. Co więcej, hamburger nie zapewni odpowiedniej ilości białka, minerałów i witamin, więc i tak bedziesz musiał zjeść coś innego, a wraz z tym drugim posiłkiem dostarczysz sobie kolejnych kalorii.
Albo wiesz co, dobra. Okej. Żryj sobie słoninę w najlepsze. Szybko będzie o jednego prawaka mniej
So many Christians, so few lions...
http://makingthematrix.wordpress.com/mkbc
http://makingthematrix.wordpress.com/mkbc

