Jester napisał(a):I pewna jesteś, że to Inkwizycja to robiła, a nie wściekły motłoch, który właśnie inkwizytorzy często powstrzymywali od samosądów?
Gdy Giordano Bruno 17 lutego 1600 roku na Campo de Fiori w Rzymie płonął już na stosie, jeden z księży podsunął mu do twarzy krzyż z prośbą, że dla swego wiecznego zbawienia powinien się wyrzec wszystkiego, za co został stracony (jest uznawany za jednego z pierwszych, którzy dowodzili, ze przestrzeń jest nieskończona), oraz uznać katolickie "prawdy". Giordano splunął ostatkiem sił na ukrzyżowanego Chrystusa, bo nie chciał trafić do chrześcijańskiego nieba trafiając na boga, który miał takich oprawców i katów w swojej służbie.
Może dla niektórych wierzących po prostu nie warto pchać się w takie "doborowe" towarzystwo szuj siedzących obok boga-sadysty?
"Dyskusja z idiotami niepotrzebnie ich nobilituje"

