Sofeicz napisał(a):Poza ustanowieniem współczesnych zasad procesowych nie widzę w SI żadnych pozytywów
Podstawowe zasady procesowe to zasługa starożytnego Rzymu. W porównaniu z prawem rzymskim - Inkwizycja jest barbarzyńskim prymitywizmem.
Klasyczny proces inkwizycyjny zawierał połączenie funkcji sędziego i oskarżyciela. Procesy inkwizycyjne były tajne, to znaczy, ze dowody zebrane przez oskarżyciela/sędziego były utajnione przed oskarżonym. Cały proces sądowy opierał się na zbieraniu dowodów winy, oraz zmuszeniu oskarżonego (tortury) nie tylko do przyznania się do zarzucanych czynów, bo to było dla oprawców od początku pewne, ale na oskarżeniach kolejnych ofiar inkwizycji. Taka samo nakręcająca się maszynka.
Wyrok zapadał nie na podstawie przedstawionych przez obie strony procesu dowodów (współczesność), ale na podstawie dowodów zebranych tylko przez oskarżyciela=sędziego.
Podręcznik akademicki dla prawników (Stanisław Waltoś - Proces karny. Zarys systemu. (2002) str. 82-83):
Cytat:1. Oskarżony po aresztowaniu znikał, nikt nie wiedział, gdzie przebywa, kiedy odbędzie się rozprawa.
2. Zarzuty znali tylko sędziowie inkwizytorzy, oskarżonemu nigdy nie przedstawiano formalnego oskarżenia.
3. Oskarżony mógł mieć obrońcę, ale tylko z listy przedstawionej mu przez sędziów. Nie miał jednak prawa kontaktowania się z nim.
4. Każda rozbieżność w zeznaniach świadków obracała się przeciw oskarżonemu, rodziła nowe dalsze zarzuty. Od pierwszej chwili zakładano jego winę. Przychylnym okiem spoglądano więc na wszelkie posądzenia, wśród nich - anonimowe.
5. Jeśli oskarżony nie przyznał się do winy, poddawano go wyszukanym torturom. Przetrzymanie ich nie oznaczało oczyszczenia od winy. Skazywano go nierzadko wówczas na podstawie zeznań świadków.
6. Sędziowie byli zainteresowani w skazaniu; konfiskata majątku obracana była najpierw na pokrycie "kosztów" Świętego Oficjum, potem na rzecz skarbu państwowego.
7. Proces kończył "akt wiary" (auto da fe), spektakl publiczny, w czasie którego z wyszukanym a ponurym ceremoniałem wykonywano wyrok.
"Dyskusja z idiotami niepotrzebnie ich nobilituje"

