nonkonformista napisał(a):Mnie jest dobrze z moją chorobą.
Jeśli ktoś będzie chciał się leczyć, bo będzie mu z tym źle, proszę bardzo. Tylko musi to być prawdziwe leczenie, a nie to, co mamy dzisiaj, że terapia reparatywna przynosi więcej szkód niż pożytku.
Bo chyba nie chcesz zmuszać innych do leczenia, mam nadzieję?
Zastanawia mnie tylko, jaki jest sens leczenia homoseksualizmu.
Mnie on w niczym nie przeszkadza.
Balastem może być jedynie dla tych, którzy nie pogodzili się ze swoim homoseksualizmem oraz dla tych, którzy z takich czy innych względów prowadzą podwójne życie.
nie ma żadnego sensu leczenia, czegoś co w zasadzie nie szkodzi. Leczenie homoseksualizmu postulują religijni fanatycy, ale to umierająca frakcja.
Większość konserwatystów jest zwyczajnie przeciwna stwierdzaniu, że to nie jest choroba lecz orientacja, w sytuacji gdy homoseksualizm zaburzeniem jest jak najbardziej.
Ale nie wszystkie zaburzenia należy leczyć.
Uleczyć warto byłoby jedynie umysły skażone lewacką ideologią dążącą do skłócania i zniewalania społeczeństwa. A wszystkie liczące się organizacje homoseksualistów lewizną są przeżarte na wskroś.
"Hope can drown lost in thunderous sound
Fear can claim what little faith remains
But I carry strength from souls now gone
They won't let me give in...
(...)
Death will take those who fight alone
But united we can break a fate once set in stone
Just hold the line until the end
Cause we will give them hell..."
EH
Fear can claim what little faith remains
But I carry strength from souls now gone
They won't let me give in...
(...)
Death will take those who fight alone
But united we can break a fate once set in stone
Just hold the line until the end
Cause we will give them hell..."
EH
