Rita napisał(a):Nie pojmuję dobra dziecka wyłącznie w ten sposób. Dopuszczam takie sytuacje, w których adopcja przez singla jest najlepszą opcją (na przykład, gdy osoba adoptująca jest bliską rodziną, z którą dziecko jest już związane). Nie idealizuję ani adopcji, ani problemu. Jak na razie to ty zalewasz forum ckliwymi obrazkami gejów.Zadałem konkretne pytania i podałem konkretne przykłady. Zamiast równie konkretnie odpowiedzieć, uraczyłaś mnie swoimi manipulacjami nt. związków homo, ich jakości itp, a ja tylko podałem hipotetyczną sytuację życiową, bazując na... heteroseksualnych związkach :]
Różne sytuacje się zdarzają, dlatego właśnie w momencie adopcji powinna być mocna selekcja, bo tylko w tym momencie przyszli rodzice. Podobnie z parami homo ma się rzecz z parami bez ślubu, to jest analogiczna zupełnie sytuacja. Nie można uchronić dziecka inaczej, jak tylko przez odpowiednie wymagania dla rodziców ado, a nawet wtedy może się okazać, że rodzina się rozpadnie. Adopcja przez dwie z prawnego punktu widzenia obce osoby nie jest zdrowsza i może prowadzić do jeszcze większych problemów w przypadku rozpadu związku. Adopcja jest bardzo poważnym krokiem, a dziecko nie jest zabawką, która ma przechodzić z rąk do rąk. To są kwestie ustalane jednak w ośrodku. Jeżeli ośrodek uzna, że osoba pozostająca w związku nieformalnym będzie gorszą opcją niż pełna rodzina, to taka osoba nie dostanie dziecka i tyle. Rodzi to więcej problemów, niż wynika z tego korzyści. Nie mam w dupie cierpienia dziecka, wręcz przeciwnie. Ja nie odpowiadam za to, ze pary homo się często rozpadają, to naprawdę nie moja wina i adopcja przez dwie osoby ani tego nie zmieni, ani nie sprawi że dziecko będzie szczęśliwsze. Jak ktoś się uprze skrzywdzić dziecko to nikt mu nie przeszkodzi, ale jest to kolejny powód przemawiający przeciwko adopcji przez osoby samotne/w nieformalnych związkach. Normalne małżeństwo musi mieć zwykle staż 5 lat, nie wiem, ile wynosi średnia długość związków u homo, ale ponieważ deklarowałeś, że masz już nie jeden "stały" związek za sobą, to podejrzewam, że nawet "stałe" związku u homoseksualistów rzadko trwają tak długo.
Dziecko z Twojej spermy powinno być wychowywane przez Ciebie i jego matkę. To że chcesz sobie zrobić z dziecka swoją własną zachciankę to też nie moja wina. Odbierając możliwość wychowania dziecka przy matce już je krzywdzisz. Dziecko to nie zabawka, ani sposób na realizowanie swoich zachcianek.
Strasznie kombinujesz z tymi adopcjami, więc zostawmy to. Masz konkret - dziecko moje własne nie adoptowane, tylko z mojej spermy. Wychowuję je razem z partnerem. Nie ma innej opcji i nie będzie, żadna matka w grę nie wchodzi, ewentualnie na póxniejszym etapie, lecz podstawa to ja i mój partner jako rodzice wychowujący dziecko. I teraz lepiej dla dziecka, żeby zostalo tak jak jest, czyli prawa do dziecka mam tylko ja jako biologiczny ojciec (biologiczna matka się zrzekła i nie ma kontaktu), czy lepiej dla dziecka jakby prawa miał też mój partner? Podpowiem, jakbyś jeszcze nie zrozumiała, że dziecko wychowuje się w naszej rodzinie, traktując nas obydwu jak równorzędnych ojców. Tak samo kocha, tak samo tęskni, tak samo się przyzwyczaja. Czekam na odpowiedź co lepsze w tej konkretnej sytuacji dziecka nie pochodzącego z adopcji, tylko mojego własnego.
