Zwracam jedynie uwagę, że to ty dokonałeś nieuprawnionego porównania homoseksualizmu z małżeństwem. Co jest niepoprawne zarówno pod względem semantycznym jak i logicznym. Taka równość nie istnieje.
Jeśli zaś chodzi o instytucję małżeństwa, i jej definicję, to sama definicja jest jak widać arbitralna bo raz że ograniczająca ją do do określonych tylko zachowań a dwa że nie jest uniwersalnie akceptowalna. Małżeństwo to nic innego jak forma cywilnego kontraktu zawartego wyłącznie pomiędzy zainteresowanymi stronami. To akt prawny. Państwowa rejestracja służy jedynie wzajemnemu zabezpieczeniu zobowiązań stron biorących udział w tej transakcji. Te zobowiązania mogą mieć różny wymiar i nawet w obecnej "definicji małżeństwa" uprawianie seksu pomiędzy stronami nie jest właściwością która podlega rozstrzyganiu przez organizacji społecznej zwanej państwem. Wchodzenie ludzi w podobne związki i uzyskiwanie dla tych umów ochrony prawnej nie ma powodów by było uzależnione od płci osób chcących zamierać takie umowy.
Prawo do opieki nad dziećmi to już zupełna abstrakcja. To prawo nawet w chwili obecnej nie faworyzuje żadnej ze stron umów małżeńskich. Dlaczego więc miało by nie obowiązywać w związkach ludzi tej samej płci?
Jeśli zaś chodzi o instytucję małżeństwa, i jej definicję, to sama definicja jest jak widać arbitralna bo raz że ograniczająca ją do do określonych tylko zachowań a dwa że nie jest uniwersalnie akceptowalna. Małżeństwo to nic innego jak forma cywilnego kontraktu zawartego wyłącznie pomiędzy zainteresowanymi stronami. To akt prawny. Państwowa rejestracja służy jedynie wzajemnemu zabezpieczeniu zobowiązań stron biorących udział w tej transakcji. Te zobowiązania mogą mieć różny wymiar i nawet w obecnej "definicji małżeństwa" uprawianie seksu pomiędzy stronami nie jest właściwością która podlega rozstrzyganiu przez organizacji społecznej zwanej państwem. Wchodzenie ludzi w podobne związki i uzyskiwanie dla tych umów ochrony prawnej nie ma powodów by było uzależnione od płci osób chcących zamierać takie umowy.
Prawo do opieki nad dziećmi to już zupełna abstrakcja. To prawo nawet w chwili obecnej nie faworyzuje żadnej ze stron umów małżeńskich. Dlaczego więc miało by nie obowiązywać w związkach ludzi tej samej płci?
