Siężyr napisał(a):Czy jest jakaś zależność między byciem sportowcem a byciem ateistą? Oczywiście najłatwiej powiedzieć: "żadna", ale to nie wyjaśnia faktu, dlaczego w gronie sportowców liczba zadeklarowanych ateistów jest tak śmiesznie niska.Sport ma to do siebie, że bardzo trudno przewidzieć wynik rywalizacji. Na wyrównanym, wysokim poziomie, zdaje się tak wiele zależeć od "przypadku". Dlatego sportowcy są znacznie bardziej narażeni na zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne typu modlitewna nerwica natręctw.
Zaczyna się mecz?
Kończy pierwsza połowa?
Zaczyna druga?
Rzut wolny?
Rzut karny?
Zaraz oddaję skok?
Co mi szkodzi pomodlić się do niewidzialnego przyjaciela o dobre rozstrzygnięcie mojej kwestii?
Jak przynajmniej raz wynik będzie pozytywny, to oczywiście dzięki mojemu niewidzialnemu przyjacielowi, który istnieje i do którego w takim razie zawsze warto się pomodlić.
Co mi szkodzi, a jak się nie pomodlę to potem będę żałował jak się nie powiedzie.
Zamierzam stworzyć mężczyznę i kobietę z grzechem pierworodnym. Następnie zamierzam zapłodnić kobietę samym sobą, tak abym mógł się narodzić. Będąc człowiekiem, zabiję się w ramach ofiary dla samego siebie aby ocalić Cię od grzechu na który Cię początkowo skazałem... TA DA!!!

