Nie chcę demonizować marihuany, ale faktem jest iż są osoby, na które działa ona naprawdę źle. Możecie mi wierzyć lub nie, ale byłem świadkiem jak pewna osoba po kilkukrotnym zaciągnięciu się z butelki (amatorska faja wodna) dosłownie padła na glebę a jej oczy na jakieś pół godziny były zupełnie nieobecne. Stan gorszy niż po obaleniu sporej ilości wódki.
Ja sam paliłem marihuanę tylko kilka razy. I czuję do niej niemal wstręt. Uczucie stop klatek, niemożność skoncentrowania się na czyichś słowach (ludzie, to ja już po wypiciu 0,5 wódki mam lepszą koncentrację) a do tego zwiększone odczuwanie bólu. Jak tuż po paleniu się zadrapałem to czułem się tak jakby mi tygrys pazurami po łapie przejechał. Ból odczuwałem przez jakieś dobre dwie godziny. A przecież miałem świadomość, że to tylko niewielkie zadrapanie, które normalnie nie zrobiłoby na mnie żadnego wrażenia.
Jestem zwolennikiem legalizacji marihuany, ale nie jestem zwolennikiem kreowania jej na jakiś super środek, który nie ma żadnych wad i daje samą radochę. Napewno nie w każdym przypadku.
I jeszcze jedna sprawa. Zauważyłem (oczywiście wśród ludzi, których znam, kojarzę), że osoby, które nie stronią od mówienia o tym jaki to alkohol jest przy zielsku okropny, pozostają na etapie jedynie źle mówienia o nim, bo już picia tej substancji w żadnym razie nie unikają.
Ja sam paliłem marihuanę tylko kilka razy. I czuję do niej niemal wstręt. Uczucie stop klatek, niemożność skoncentrowania się na czyichś słowach (ludzie, to ja już po wypiciu 0,5 wódki mam lepszą koncentrację) a do tego zwiększone odczuwanie bólu. Jak tuż po paleniu się zadrapałem to czułem się tak jakby mi tygrys pazurami po łapie przejechał. Ból odczuwałem przez jakieś dobre dwie godziny. A przecież miałem świadomość, że to tylko niewielkie zadrapanie, które normalnie nie zrobiłoby na mnie żadnego wrażenia.
Jestem zwolennikiem legalizacji marihuany, ale nie jestem zwolennikiem kreowania jej na jakiś super środek, który nie ma żadnych wad i daje samą radochę. Napewno nie w każdym przypadku.
I jeszcze jedna sprawa. Zauważyłem (oczywiście wśród ludzi, których znam, kojarzę), że osoby, które nie stronią od mówienia o tym jaki to alkohol jest przy zielsku okropny, pozostają na etapie jedynie źle mówienia o nim, bo już picia tej substancji w żadnym razie nie unikają.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN

