No dobra, ale pomijając już problemy z terminologią, to co komu przeszkadza ustawa o związkach partnerskich? Zubożejecie jakoś, jeżeli paru osobom będzie się lepiej i bezpieczniej żyło? Dotknie was to osobiście? Wasze ideały legną w gruzach? Czy o co chodzi? Tak jak postulujecie, żeby homo nie włazili z ich preferencjami w wasze życie i przestrzeń, tak może wy przestaniecie się nachalnie interesować i oceniać zasadność postulatów odnoszących się do par homoseksualnych. Mnie jest wszystko jedno, czy pary homoseksualne będą miały prawo do związków partnerskich, a nawet w jakiś sposób kibicuję tej idei. A niech moje dziecko będzie homo, to co? Chciałabym, żeby miało prawo do zabezpieczenia swojego bytu, przynajmniej w tym ograniczonym zakresie, jakie daje prawo związków partnerskich.
A już ocenianie, czy homoseksualizm to sam seks, czy nie, jest już bardzo niesmaczne i zwyczajnie chamskie.
A już ocenianie, czy homoseksualizm to sam seks, czy nie, jest już bardzo niesmaczne i zwyczajnie chamskie.
The spice must flow

