Wymieniałem i to nie jeden. Żaden z moich, wszystkie ustami cytowanych stanowisk organizacji zdrowia
Ty się nie zgadzasz na zasadzie "nie bo nie, bo jam witold tworzący własną naukę, a ten kto przeciwko ten dureń!". Nie przedstawiłeś ani jednego kontr-argumentu, który byłby argumentem naukowym jako stanowisko jakiejkolwiek organizacji zdrowia. Dyskusja z tobą i większością tobie podobnych homofobów to polemika z pustymi, w nauce nic nie znaczącymi poglądami ideologicznego sprzeciwu. Nic więcej.
Z innego tematu, aby tam nie robić off-topa ---->
Rozumiem Twoje argumenty i doskonale znam te obawy. Jest to nic innego jak pewnego rodzaju szantaż społeczny. Nie ma przeciwskazań do wychowywania dzieci przez homo, potrafią oni własciwie z należytą opieką zajmować się dziećmi, ale nie powinni tego robić, gdyż będą szykanowani z powodów ideologicznych - tak to mniej więcej wygląda. I ja tego nie zamierzam akceptować, ale obawy są mi znane. To jednak nie znaczy, że w imię ideologii nienawiści, powinniśmy przyzwalac na ugruntowywanie dyskryminacji. Inaczej dajesz zgodę na karanie homo za to, że jakieś półgłówki hetero są homofobami. Nie ma w tym logiki, ani elementarnej zasady uczciwości. Choć jak pisałem obawy rozumiem, ale to nie może oznaczać zgody na stygmatyzację homo w zakresie wychowywania dzieci. Zauważ, że jeśli chodzi o społeczną debatę nt. temat, ze strony homofobicznej nigdy nie pada argument obaw ze strony środowiska, bo gdzieżby się taki homofob przyznał, że on sam może być powodem nękania dzieci wychowywanych przez homo. Zwykle padają argumenty zupełnie inne - lęki związane z orientacją rodzica/opiekuna, sugerowanie pedofilii i powtarzające się jak bumerang odzieranie homo ze strony uczuciowej/humanizmu w celu sprowadzenia nas do kategorii napaleńców myślących tylko o seksie, na dodatek zawsze i koniecznie w wydaniu techniki analnej. Bo przecież w oczach homofoba nie jesteśmy niczym więcej jak tylko analem i koniecznie analem. Są to wszystko zabiegi, mające utrwalać w społeczeństwie sprzeciw wobec adopcji i wychowywania dzieci przez homo w ogóle, bo o tym, że homo już dziś mają dzieci swoje własne praktycznie się nie wspomina. Grupom toczącym nienawiść zależy na tym, aby w społeczeństwie ciągnąc wózek mitów i kłamstw nt. LGBT. Stronie LGBT chodzi o to, aby ten wózek rozwalić
Ty się nie zgadzasz na zasadzie "nie bo nie, bo jam witold tworzący własną naukę, a ten kto przeciwko ten dureń!". Nie przedstawiłeś ani jednego kontr-argumentu, który byłby argumentem naukowym jako stanowisko jakiejkolwiek organizacji zdrowia. Dyskusja z tobą i większością tobie podobnych homofobów to polemika z pustymi, w nauce nic nie znaczącymi poglądami ideologicznego sprzeciwu. Nic więcej.Z innego tematu, aby tam nie robić off-topa ---->
Neuromanta napisał(a):Co do postrzegania twoich modeli rodzin to występuje ten problem że w paru przypadkach to dzieci miałyby przechlapane lekko mówiąc. Nie chodzi o to że może źle by miały chodziły głodne czy o losie byłyby wykorzystywane. Tu chodzi o społeczeństwo i postrzeganie przez ludzi takich dzieci. Już dziś każdy kto wyróżnia się w jakiś sposób ma przerąbane. Ludzie są okrutni nawet dzieci, potrafią przecież wyśmiać kogoś dlatego że jest niski, wysoki, gruby, chudy, rudy albo piegowaty... Wiesz jak przewalone miałoby dziecko dwóch osób o innej orientacji? To byłby stygmat na całe życie. Dziecko dwóch "pedałów" bo tak mniej więcej byłoby nazwane, byłoby szykanowane, obrażane i upokarzane. A takie zachowanie w stosunku do dziecka pozostawiłoby duże ślady w psychice. Na tym cierpiałoby najczęściej dziecko. I żadna edukacja tego nie zmieni. Tolerancję wynosi się z domu. Jej braku nie zrekompensują żadne akty prawne ani podręczniki.O nie, dziecko z pewnością samo z siebie nie nazwie swojego rówieśnika "dzieckiem dwóch pedałów". Aby tak się stało, najpierw mamusia z tatusiem muszą swoje dziecko "odpowiednio" wychować. Laurka leci w tym przypadku do rodziców, a nie bogu ducha winnego dziecka, które jest tylko nieszczęsną ofiarą ideologii nienawiści.
Rozumiem Twoje argumenty i doskonale znam te obawy. Jest to nic innego jak pewnego rodzaju szantaż społeczny. Nie ma przeciwskazań do wychowywania dzieci przez homo, potrafią oni własciwie z należytą opieką zajmować się dziećmi, ale nie powinni tego robić, gdyż będą szykanowani z powodów ideologicznych - tak to mniej więcej wygląda. I ja tego nie zamierzam akceptować, ale obawy są mi znane. To jednak nie znaczy, że w imię ideologii nienawiści, powinniśmy przyzwalac na ugruntowywanie dyskryminacji. Inaczej dajesz zgodę na karanie homo za to, że jakieś półgłówki hetero są homofobami. Nie ma w tym logiki, ani elementarnej zasady uczciwości. Choć jak pisałem obawy rozumiem, ale to nie może oznaczać zgody na stygmatyzację homo w zakresie wychowywania dzieci. Zauważ, że jeśli chodzi o społeczną debatę nt. temat, ze strony homofobicznej nigdy nie pada argument obaw ze strony środowiska, bo gdzieżby się taki homofob przyznał, że on sam może być powodem nękania dzieci wychowywanych przez homo. Zwykle padają argumenty zupełnie inne - lęki związane z orientacją rodzica/opiekuna, sugerowanie pedofilii i powtarzające się jak bumerang odzieranie homo ze strony uczuciowej/humanizmu w celu sprowadzenia nas do kategorii napaleńców myślących tylko o seksie, na dodatek zawsze i koniecznie w wydaniu techniki analnej. Bo przecież w oczach homofoba nie jesteśmy niczym więcej jak tylko analem i koniecznie analem. Są to wszystko zabiegi, mające utrwalać w społeczeństwie sprzeciw wobec adopcji i wychowywania dzieci przez homo w ogóle, bo o tym, że homo już dziś mają dzieci swoje własne praktycznie się nie wspomina. Grupom toczącym nienawiść zależy na tym, aby w społeczeństwie ciągnąc wózek mitów i kłamstw nt. LGBT. Stronie LGBT chodzi o to, aby ten wózek rozwalić
