antagonistyczny napisał(a):Ależ implikują z małżeństwem definiowanym jako kobieta-mężczyzna tej samej rasy.
.
Taka definicja nie ma żadnego uzasadnienia, dokładnie tak samo jak definicja obejmująca małżeństwa homoseksualne.
su28 napisał(a):Miałem na myśli raczej aparthaid i segregację rasową w usa ale byłem ciekaw z czym ci się skojarzą twoje własne poglądy. Cóż...
To są wasze poglądy, to przecież wam się wydaje że znaczenia słów można sobie swobodnie dopasowywać do ideologii, tak jak wszystkim systemom totalitarnym.
Cytat:A dlaczego właściwie nie można przedefiniować małżeństwa? Bo bóg zakazał?
Małżeństwo jest czymś, co istnieje obiektywnie w rzeczywistości, prawna konstrukcja pod tą nazwą to tylko uregulowanie tego faktu. Małżeństwo może równie dobrze istnieć bez żadnych prawnych formalności, tak zresztą już w historii bywało.
Oczywiście, papier wszystko przyjmie. Można sobie stworzyć definicję, wg której "małżeństwem" nazywamy stosunek między pianistą a fortepianem. Można zdefiniować "ogień" tak, żeby to słowo oznaczało wodę. Ale bynajmniej ogień wodą się przez to nie stanie, ani woda ogniem też nie.
Ciekawe, co wyznawcy lgbt myśleliby o tym całym przedefiniowywaniu słów, gdyby ktoś chciał np. przedefiniować słowo "homoseksualizm" tak, żeby obejmował także pedofilię, zoofilię itd.?
GoodBoy napisał(a):W innych krajach, gdzie są małżeństwa homo nie ma prawnego absurdu. Nikomu korona z głowy nie spadła.
Nikomu też korona z głowy nie spadła, kiedy ślimaka zaliczono do ryb. Nikomu korona z głowy nie spadnie, jeżeli jakaś ustawa zdefiniuje długopis jako nieruchomość, niemniej jednak byłoby to głupie.
Cytat:Nie wydaje mi się, abym coś pominął. To ty stosujesz sofistykę, w celu uniknięcia zarzutów o dyskryminację. Jednak słabo ci to idzie.
Musiałbym najpierw uważać, że można "dyskryminować" poprzez wyrażanie opinii na jakiś temat, a tego typu cudacznych wierzeń zupełnie nie podzielam.
"Dyskryminacja" to kolejny przykład przedefiniowywania słow przez wyznawców lgbt, tak żeby pasowały im do propagandy.

