Problem z nonkonem nie jest taki, że mu się prokreacja skleiła w głowie z czymś smutnym i żmudnym a gejowskie trykanie w pupę jako coś radosnego, nie ma sensu oceniać cudzych fiksacji seksualnych - można jedynie współczuć.
Problem tkwi tu, że on (i GB) za seks chce z maniaczym uporem uznawać czynności, które z zasadniczych powodów nie mogą do zapłodnienia prowadzić jak wytkanie siusiaka w dziurę po sęku czy między męskie pośladki.
Problem tkwi tu, że on (i GB) za seks chce z maniaczym uporem uznawać czynności, które z zasadniczych powodów nie mogą do zapłodnienia prowadzić jak wytkanie siusiaka w dziurę po sęku czy między męskie pośladki.


