Hastur napisał(a):Jak można "odrzeć z cnót" biologiczne zjawisko homoseksualizmu, jeśli pojęcie cnoty odnosi się wyłącznie do charakteru człowieka i oznacza wszystko to, co w tym charakterze mocne i dobre?
To nie udawaj głupiego tylko się domyśl, że chodziło mi o homoseksualne osoby. No ale rozumiem że tak łatwiej hejtować.
Cytat:Homoseksualizm sam w sobie nie ma i nie może mieć żadnych "cnót", tak samo zresztą jak heteroseksualizm.
Tylko że w konserwatywnym czasopiśmie na jednej stronie jest informacja że zatrzymany pedofil gwałcił chłopców, a że nowy szef Apple jest gejem - już nie. Takie srajtaśmy nadają znaczenie faktom wedle uznania.
Cytat:Co najwyżej poszczególni homoseksualiści mogą się pochwalić różnymi cnotami własnymi, a homoseksualizm może być dla ich ogółu albo pomocą na drodze ku cnocie (jak w przypadku androfilów, o których pisali Donovan i Rothein, i których chyba najlepszymi przykładami historycznymi są wspomniani przed chwilą starożytni greccy homoseksualiści), albo przeszkodą (różne takie gudboje).
Rozumiem że takiej manipulacji używano wobec ciebie, więc sam jej nie dostrzegasz.
Był okres, kiedy "starożytni greccy homoseksualiści" mogli nago chodzić ulicami miast, podczas gdy nagość kobiet wywoływała powszechne oburzenie. Gdyby dzisiejsi geje tacy byli, z brejwikowym zapałem usypywałbyś właśnie pryzmę nawozu do produkcji bomby na Paradę Równości.
Cytat:Inna sprawa, że faktycznie bycie homoseksualistą samo w sobie często bywa prezentowane jako jakiś rodzaj cnoty (tj. coś, co miałoby człowieka rzekomo wywyższać i wyszczególniać, pozytywnie wpływać na jego kondycję w porównaniu do tych, którzy owej cnoty nie posiadają), co jest oczywistą bzdurą.
Jakby bycie heteronornatywnym heteroseksualistą, płodzenie heteronormatywnych dzieci ze swoją hetereonormatywną (i heteroseksualną!) drugą połówką, poślubioną w rytuale podkreślającym heteroseksualny charakter ich związku w każdym, najmniejszym detalu, nie było największym powodem do dumy rozmaitych Marszów Życia, Rodziny i Wszystkiego Co Normalne, kiboli wołających o wywieszanie pedałów na drzewach i psychokonserw twojego pokroju.

