Witold napisał(a):Jak wyzywa od homofobów każdego, kto ma poglądy inne niż jego, to trudno oczekiwać, żeby miał wielu znajomych o poglądach innych niż jego...
W ogóle trudno utrzymywać znajomość z kimś o poglądach radykalnie odmiennych od naszych. Wygodniej, łatwiej i szybciej bujać się z kimś podobnym (poglądowo) do nas samych, a bez to mieć wspólne tematy. ^^
CreatedMind napisał(a):Tu w Belgii, gdzie jestem to jak np. w szkole na lekcji filozofii powiedziałem ze jestem przeciwny małżeństwom homoseksualnym to podniósł się z klasy chmar oburzonych głosów a nauczycielka zrobiła taką twarz jakiej nigdy nie robiła. Z tego co wiem to tylko trzy osoby podzielają w mojej klasie moje zdanie na ten temat, jedna polka i dwóch murzynów...
Tam w Belgii, gdzieś jesteś, to już chyba nie za dużo można powiedzieć, co? Tu w Polsce, gdzie większość z nas jest, zaczynam zauważać to samo.
GoodBoy napisał(a):Sritu pitu. Homo również mają swoje dzieci. Uderzając w adopcje homo poniekąd uderzasz również w ich własne dzieci, a tak naprawdę uderzasz w samą ideę wychowywania dzieci przez homoseksualistów, ponieważ najwyraźniej uważasz, że jesteśmy nienormalni i zagrażamy dzieciom. "Z urzędu" również homo mogą adoptować dzieci, ponieważ urzędnik nie ma prawa odmówić adopcji z powodu jakiejkolwiek orientacji seksualnej opiekuna. Mogą więc adoptować, tyle, że nie jako pary, lecz pojedynczo. I tu leży problem. Ty jednak problem stawiasz znacznie szerzej niż ma prawo go widzieć urzędnik.
Nie pisz do mnie o rzeczach, które są oczywiste. Nieujawniony homotato wychowuje swoje dziecko wraz z jego matką, albo po rozwodzie sam, ale wciąż nie opowiada sąsiadom, że miły pan, który go odwiedza nie jest przyjacielem/bratem/szwagrem, a ukochanym. I ogólnie sranie w kapeć z tymi adopcjami. Kto w ogóle poza gimbusami (którym później mija), chce dzieci adoptować? Nawet ludzie nie mogący doczekać się własnych, korzystają ze wszystkich dostępnych metod, by zostać rodzicami biologicznymi i tylko niewielki procent takich par, decyduje się na adopcję. Każdy/przerażająca większość chce przekazać swoje geny.
GoodBoy napisał(a):Ja nie pisałem o wszystkich ludziach, których w życiu spotkałem, tylko o moich znajomych. Tak, wyobraź sobie, że można być 100% hetero i popierać małżeństwa oraz adopcje homo. Popierających wśród hetero jest mniej niż wśród homo, to oczywiste, jednak ja nie mam w swoim gronie znajomych hetero, którzy wrzeszczą jak na frondzie "ręce precz od naszych dzieci". Są to ludzie bardziej otwarci, nawet jeśli nie wszyscy tak samo chętni, gotowi rozmawiać i próbować zrozumieć argumenty homo.
A ja mam heteroznajomych, którzy właśnie tak mówią. Zacytuję Ci "niechże oni sobie ze sobą śpią, ale w żadnym razie nie powinni dostawać na wychowanie cudzych dzieci". A owa otwartość o której wspominasz i którą chętnie się posiłkujesz, ma dwie twarze (jak i wszystko inne). Piękna Sonia z mojego bloku, też jest bardzo otwarta (dosłownie) na ludzi i nikt jej za to nie szanuje. Wiesz, ogólnie łatwo gadać takie rzeczy, gdy samemu wciąż nie jest się rodzicem. Ważkim jest ilu z tych będących takiego zdania, oddałoby Ci własne dziecko na wychowanie, gdyby np. odkryto u nich raka.
GoodBoy napisał(a):A niby co innego? Poza otoczeniem nie wskazałaś nic, tzn, że własnie niechcący zrzuciłaś na otoczenie całą winę. Niech podejrzewają, że to lesby z dziećmi i niech widzą, że to normalne rodziny. W końcu to nie ma polegać na udawaniu koleżanek, bądź cioci, ukrywaniu się, tylko tworzeniu normalnych rodzin.
Powiedz mi, co masz poza otoczeniem? I kim byłbyś bez niego? Czas zacząć doceniać rolę otoczenia w życiu. A bez stosunków damsko-męskich nie byłoby żadnego otoczenia. Dlatego właśnie takie stosunki wciąż mają pierwszeństwo.
GoodBoy napisał(a):Nie ma tu czego przeskakiwać. Dwóch ojców, dwie matki. Twoje pytanie przywiodło mi na myśl pewną rozmowę, którą kiedyś miałem z koleżanką z pracy. Myślała, że jak jest związek gejów i jeden facet jest A, a drugi P, tzn, że ten pasywny udaje kobietę. I tak samo Ty myślisz, że jak będą adopcje homo to jeden facet będzie musiał udawać matkę. No to bardzo dużo o nas wiesz...
Ja niczego takiego nie myślę. Daleka jestem od nazywania faceta matką. Nawet tak nie żartuję. Ciebie pytam. Jak Twój biologiczny syn nazwie Twojego urzędowego partnera?
GoodBoy napisał(a):Plis... Nie stawiaj Kirysa/Kiryła, czy jak mu tam bylo w jednym rzędzie z pozostałymi. To obraza dla innych. I daruj se ten tani szantażyk. Nie wiem czego oczekiwałaś, może przeprosin za to, że nie widzę nic złego w wychowywaniu dzieci przez homo?
Nie stawiam go w jednym rzędzie z Tobą. To byłoby nie fair. W stosunku do niego. I choć wiem, że zawsze będzie mu bardziej po drodze z Tobą niż ze mną, to on zrobił tu swoje w taki sposób, że ma mało wrogów. Szantażyk? Nie używałam. Znalazłeś to, co chciałeś. I oczywistym jest, że nie oczekiwałam żadnych przeprosin. Każdemu się wydaje, choć widzi swoje odstępstwa od normy, że jest potrzebny społeczeństwu, bo coś tam, coś tam...
GoodBoy napisał(a):Muszę Cię rozczarowac, nie uważam swojej orientacji za gorszą od twojej. Jestem przeciwko takim szantażom, a potem lamentowaniu jak twoje. Już widzę je oczami wyobraźni, gdy dostaniemy ochłapy pt. umowy gospodarcze, a potem będziemy walczyć o związki, małżeństwa i dzieci, tacy jak ty będą pierdolić "daliśmy palec, a oni chcą rękę, daliśmy im tak dużo, a oni chcą więcej!". Jak czytam tego typu żale to myślę sobie, że lepiej by było pójść w strategię all or nothing, od razu na całość zamiast drobnych kroczków. Uniknęlibyśmy ckliwych płaczków oraz bezczelnych prób szantażu.
Muszę Cię wyprostować. Wiem, że nie uważasz się za gorszego od hetero. Gdybyś się uważal, to dla mnie dopiero wtedy byłbyś dziwny. ^^ A strategię all or nothing wciąż możesz wcielić w życie. Jedź na jakąś głuchą, polską wieś i po mszy, przemów do tubylców w swojej sprawie.

