Palmer Eldritch napisał(a):Budda zmienił świat na tyle, że dwa i pół tysiąca lat po jego śmierci wciąż jest pamiętany, a nawet ubóstwiany i czczony, stąd uważam, że nie wolno go nazywać "korkiem na falach".
Tyle że on zmieniał świat nie "akcją" a własnym przykładem. Nikogo nie podporządkowywał sobie siłą, to raczej po jego przemianie duchowej inni zechcieli być tacy jak on. Postawa bierności i upatrywanie zbawienia w zatraceniu się w nicości i niechceniu niczego, sprawiła że ten rodzaj archetypu sie upowszechnił w pewnych kręgach kulturowych. Swoją drogą słabo sie upowszechniał. On sam stałby się tak jakby żywym wcieleniem ideału opisywanego przez Archetyp. Moim zdaniem da się go nazwać korkiem na fali ze względu na to jakie poglądy głosił i na to jak zdobywał wyznawców-naśladowców. Wszystko odbywało się na zasadzie dobrowolności (przynajmniej za jego życia) i autorytecie, poglądy były przyjmowane za słuszne ponieważ swoim życiem po przemianie dawał przykład ich słuszności. To bardzo przypomina Jezusa, rozbieżność jest tylko w poglądach, najradykalniejsze chrześcijańskie odłamy nie są tak odsunięte światopoglądowo od rzeczywistości jak co po niektóre odłamy Buddyzmu, zależy od wykładni nauk ale im wykładnia radykalniejsza tym odsunięcie od świata większe. Takie stosunkowo liberalne podejście (złagodzone zapewne przez obcowanie z innymi religiami) to charakteryzuje raczej Indie i Chiny z kawałkiem Tybetu, niż całą resztę Azjatyckich państw gdzie dominuje Buddyzm. Podsumowując Budda był pewnym uosobieniem archetypu i za jego przykładem poszli inni.
Sebastian Flak

