vpprof napisał(a):No właśnie, a wskaż mi przykład - poza hipotetycznym bogiem, oczywiście - rzeczy, która istnieje, ale nigdy nie powstała.
Myślę, że zagłębiając się w to odeszlibyśmy od toku głównego dyskusji, której celem jest ustalenie jakiegoś na razie czysto teoretycznego i abstrakcyjnego "bytu" boskiego i jakie musi mieć cechy by być boski.
vpprof napisał(a):Andrzej Kosela napisał(a):bo wszystko co się rodzi także i umiera wedle odwiecznego prawa Natury. Tutaj można dojść do kolejnego wniosku - istota wieczna musi być także niewidzialna, bo wszystko co widzialne podlega procesowi powstawania i rozkładu; cały nasz świat widzialny ulega transformacjom; wszystko rodzi się i w pewnym momencie czasu umiera, przemienia się w coś innego.Co?? A co ma piernik do wiatraka? My widzimy tylko fale o określonej częstotliwości, np. widzimy światło, ale nie widzimy ciepła, które jest promieniowaniem podczerwonym. Ale to, że coś widzimy ma się nijak do tego, czy to coś ulega przemianom! Weźmy chociaż przykład ciepła - nie widzimy go, ale ono się rozchodzi, tzn. nie jest stale w tym samym miejscu.
Mówiąc widzialne - niewidzialne dokonałem uogólnienia - posłużyłem się jezykiem starożytnej filozofii. Miałem jednak na myśli mówiąc o świecie powstawania i ginięcia całą naszą naturę, widzialną gołym okiem i niewidzialną gołym okiem, cały ten świat wokół nas zmienia się.. Czy z tym teraz jesteś w stanie się zgodzić?
vpprof napisał(a):W ogóle to jakiś bardzo dziwny wniosek, który wysunąłeś. Gdzie tu naukowe metody badania? Tu są tylko luźne domysły.
Czysta logika wysuwana na podstawie obserwacji świata wokół nas.
vpprof napisał(a):Andrzej Kosela napisał(a):Tak więc jeśli miałaby istnieć jakaś natura wieczna musiałaby ona być niewidzialna. A z tego wypływa kolejny wniosek - jeśli jest wieczna i niewidzialna to nie może także się zmieniać - bo coś co się zmienia nie może być wieczne, bo z samej definicji podlega zmianom, a więc dziś jest tym jutro tamtym, podlega więc procesowi rozkładu i transformacji. Czy zgodzisz się ze mną?Pogrubiony fragment to czysta retoryka - bo z tego, że coś jest niewidzialne nie wynika (nawet idąc twoim tokiem rozumowania), że coś jest wieczne.
Jasne, że masz rację, bo wniosek zachodzi w innym kierunku. Z tego, że coś jest wieczne wynika dopiero to, że to coś musi być także niewidzialne. Drugą konkluzją z tezy o wieczności jest także to, że to "coś" musi być także niezmienne, nie może sie zmieniać.
vpprof napisał(a):Wiadomo, im więcej "argumentów", tym ładniej brzmi. Ale to nie jest raczej naukowa metoda.
A poza tym, biorąc pod uwagę twoją definicję wieczności, jako stanu, w którym coś istnieje, chociaż nie zostało stworzone oraz nigdy się nie rozpada, należy zdanie to uznać za fałszywe. Bo przecież coś może ulegać zmianom (nie: przemianom), nadal istniejąc, czyż nie? Ja jestem człowiekiem przez cały czas, obojętnie czy pofarbuję sobie włosy na blond czy brąz.
Zgoda, ale czy jesteś tą samą osobą jaką byłeś w łonie swojej matki? Czy będziesz tą samą osobą leżąc w trumnie? Cały czas się zmieniasz, nie możesz być więc wieczny. Jedynie istota, która się nie zmienia wogóle może być wieczna. Zgodzisz się ze mną? Oczywiście na razie to rozmyślamy tutaj czysto abstrakcyjnie.
vpprof napisał(a):A co jeśli wieczny bóg nie istnieje? Twoje zdanie niestety niczego nie dowodzi.
My nie zastanawiamy się nad tym czy bóg istnieje czy też nie, lecz nad tym jakie cechy powinnna mieć jakaś teoretyczna boska istota, natura. Nie wiem czy uznałeś w końcu moją tezę, że natura ta jeśli ma być boska musi być wieczna; a co z tego wynika musi także być niewidzialna oraz niezmienna.
I tutaj mam dla Ciebie kolejną tezę - jeśli rozważamy o tejże boskiej naturze to musimy przyjąć, że jest ona jakimś bytem jeśli ma istnieć. Bo wszystko co istnieje jest jakimś bytem, czyż nie? A jeśli jest pewnym bytem to z kolei wiąże się, że musi ta natura być pewną substancją, bo wszystko co jest bytem, wszystko co istnieje też jest pewną substancją, czy to drzewo, czy to dom czy posąg. Zgodzisz sie ze mną?

